Posts Tagged ‘prawo’

Nietykalni Władcy Świata

12 sierpnia 2010

Miniony dzień chciałoby się skomentować tak: tablica wisi, ratlerki szczekają, słupki poparcia spadają, czarnosukienni nerwowym gadaniem leja wodę na młyn. Właściwie rzecz ujmując to specjaliści od lania wody troszeczkę dryfują nie mogąc poradzić sobie ze wzburzoną falą, wylewają wodę za burtę, ale dość późno się za to zabrali, więc… napędzaja kilka kół młyńskich naraz. Innym się kręci, im brudna woda wlewa się do gumiaków. Na konflikcie wokół krzyża i nieistniejącego pomnika zyskują wszyscy inni szatani czynni, a traci kto? Kościół Katolicki.
Wiec żeby z pustego w próżne nie przelewać krzyżowego tematu, który jest akurat dobry na sierpień, czyli czas spadających gwiazd, proponuję szerszą perspektywę.
Oto powstały ponad rok temu tekst Waltera. Aktualny jak cholera.

Nietykalni Władcy Świata

Mają dwa rodzaje ubrań.
Na co dzień zwykłe.
Do pracy czarne, szare, białe ale i takie kapiące złotem i frędzelkami.
Bywają też wersje z kapturami i opasane sznurem.
I czapki, od małych różowych na czubku głowy do wielkich, stojących i obszytych złotymi lamówkami.
W niektórych odłamach bywają też turbany i brody.

Zawsze stoją w pierwszym rzędzie.
Zawsze mają krzesła, na których mogą wygodnie usiąść.
Zawsze mają najważniejsze i ostateczne słowo.
Błogosławieństwa dla posłuszeństwa w ich sposobie budowania świata.
Zawsze i na zawsze.
Czasem z marketingowym dodatkiem darmowych dziewic.
Zawsze za to Wiekuiście.

Aby zostać jednym z nich trzeba skończyć studia.
Nawet jeśli polegają one wyłącznie na nauczeniu się na pamięć jakiejś księgi z przypisami.
Ale potem do końca życia nie muszą martwić się o pracę i pieniądze na życie.
I o emeryturę też.

Uznają że ich Szef jest całkowicie i jednoosobowo nieomylny.
Oddają w jego ręce wszelkie decyzje.
Są jemu bezgranicznie posłuszni.
Dramatycznie boją się utraty tego, na czym ich poprzednicy zbudowali potęgę władzy i bezpieczeństwo materialne.

Tolerują w swoich szeregach idealistów, dopóki ci nie zechcą czegokolwiek zmienić.

Przez setki lat mianowali władców, królów a dziś namaszczają prezydentów.
Bez ich zgody nikt nie mógł być pogrzebany.
A wszystkich , którzy próbowali się im sprzeciwiać, likwidowali fizycznie lub w każdy inny dostępny sposób.
Nie ma metody, której by nie spróbowali.
Swoimi rękami lub cudzymi.
Wszystkie armie świata szły w bój z ich hasłami na ustach.
Na klamrach pasów, sztandarów i śpiewanych pieśni.

Zmuszają do opowiadania im o naszych złych uczynkach.
Pod karą.
Sami będąc bezkarnymi.

Kar mają ogromny zasób.
Zwykłych codziennych, większych dożywotnich a i tych, które z pewnością dosięgną każdego po śmierci.
Tak aby wyeliminować nieposłusznych.

Maja nieograniczony dostęp do dzieci.
Tworzą z nich nieprzeliczone zastępy posłusznych owieczek w dzieciństwie i dorosłości.

Maja ogromny majątek rozproszony na całej kuli ziemskiej.
Nie płacą podatków.
Z niczego nie muszą się tłumaczyć.

I stawiają swoje budynki wszędzie jako słupy graniczne posiadłości.

Nie przyznają się błędów wcześniej niż po kilkuset latach.

Odkrycia nauki traktują jak zagrożenie i walczą z nimi przez całą swoją historię.
Ale bez wahania korzystają z ich dobrodziejstw.

Wyłącznie mężczyźni.
Nie mający pociągu seksualnego.

Mający Matki.
Lecz kobiety służą im wyłącznie do płodzenia cudzymi „rękami” ich następców.

I oczywiście muszą też umieć śpiewać.

Autor: Walter Chełstowski