Leon X. Safanduła i terminator

Fascynacja tak różnymi dyscyplinami jak wojna i sztuki piękne nie wynikała tylko z ambicji i megalomanii papieży Odrodzenia. Praktyka wskazywała, że o ile wojny przyczyniały sie do bezpośredniego powiększania posiadanych terenów i liczby „dusz”, to rozbudowa miast oraz patronat nad artystami były źródłem prestiżu, bez którego nie może się obejść żadna władza. Organizowanie procesji, widowisk i korowodów miało znaczenie propagandowe, a jednocześnie sprzyjało ożywieniu gospodarczemu i wzrostowi populacji. Znając talent marketingowy papieży, możemy twierdzić, że inwestycje w sztukę w mniejszym stopniu wynikały z potrzeb estetycznych. Bardziej stanowiły środek do celu, jakim było umacnianie i rozszerzanie wpływów Kościoła.

Znakomicie te zasady pojmował – Giovanni de Medici, który zastąpił na tronie Juliusza II. Giovanni został kardynałem w wieku 16 lat, a po konklawe przyjął imię Leona X (Leo to po łacinie lew), pragnąc aby jego pontyfikat kojarzył się z mądrością i siłą spokoju a nie z wyczynami militarnymi, którymi zasłynęli jego dwaj poprzednicy.

Giovanni otrzymał staranne wykształcenie humanistyczne na dworze swojego ojca Lorenzo de Medici, a później na uniwersytecie w Pizie. W młodości żył pod jednym dachem z Michałem Aniołem ale nie zostali przyjaciółmi – różnił ich temperament. Później ulubionym malarzem papieża został Rafael (autor portretu), co zresztą Michałowi Aniołowi nie zaszkodziło – wciąż mógł liczyć na zamówienia i sowitą zapłatę złotem z papieskiego skarbca. Giovanni uwielbiał starożytną poezję i literaturę. Czytał po grecku i po łacinie, cenił antyczną sztukę, otaczał się obrazami ze scenami antycznymi lecz równie wysoko cenił zadumane średniowieczne Madonny. Pucułowate Amorki z łukami i kołczanem strzał oglądał równie chętnie jak sceny Męki Pańskiej. Nie był przesadnie religijny. Nad modlitwę przekładał czytanie poezji, wiejską rozrywkę i biesiadowanie.

Dla pełniejszego opisania sylwetki papieża Leona warto wrócić do momentu, gdy jako kardynał przebywał we Florencji, wyczerpany batalią o odzyskanie miasta dla rodziny Medicich po 17-letnich rządach republikańskich. Męczyły go wrzody żołądka, gorączka i przypadłość, której nabawił się podczas długotrwałej kampanii militarnej – przetoka odbytu. Była to choroba bolesna a jednocześnie uciążliwa dla otoczenia. Pacjent wydzielał bowiem okropny odór i nie pomagały nawet płatki róż rozsypywane wokół łóżka. W takim stanie zastała Giovanniego wiadomość, że Juliusz II jest umierający. Nie poddając się okolicznościom, nie zważając na ból, Giovanni, niezdolny do jazdy konnej, kazał się nieść w lektyce z Florencji do Rzymu (około 240 km). Dotarł tam po kilku dniach, tak strasznie wyczerpany, że kolejny tydzień musiał przeleżeć w łóżku. Podniósł się, gdy ogłoszono konklawe. każdy na jego miejscu by się podniósł. Stawka była ogromna, a kardynał Medici wiedział, że jest liczącym się kandydatem do tronu papieskiego. I nie przeliczył się. Został papieżem w wieku 37 lat.
Zaraz po wyborze, napisał do swojego brata: „Bóg dał nam papiestwo. Radujmy się!”

Leon X, mimo trapiących go chorób i męczącej otyłości, miał pozytywne nastawienie do życia. Chętnie wydawał przyjęcia, obsypywał gości prezentami, organizował przedstawienia i bale. Był smakoszem, uwielbiał muzykę, z oczywistych powodów nie brał udziału w tańcach, za to chętnie oglądał tańczących i klaskał do rytmu w pulchne dłonie. Nie przeszkadzało mu, że pod karnawałowymi maskami kryli się jego kardynałowie i ich kurtyzany. Przyjemność sprawiało mu dostarczanie miłych wrażeń innym. Ta cecha charakteru sprawiała, że papież chętnie wspierał wszelkie inicjatywy służące mieszkańcom Rzymu, fundował szpitale, przytułki i sierocińce. Nic nie wiadomo o kobietach w życiu Leona. Jeżeli miał kontakty homoseksualne, były one dyskretne. Nic o tym nie wiadomo na pewno.

Leon lubił kontakt z przyrodą, nie stronił od wypraw wojennych i polowań. Wydawał ogromne sumy na uczty, fiesty, pokazy sztucznych ogni, wielkie spektakle i korowody. Z okazji koronacji otrzymał od króla Portugalii kilka egzotycznych zwierząt (portugalscy żeglarze bywali w Indiach!)wśród nich białego słonia o imieniu Hanno. Podczas kilkudniowych uroczystości inauguracyjnych, Leon objeżdżał Rzym na słoniu. Za nim podążał gigantyczny orszak kardynałów, biskupów i ministrantów. Zachwyt ludności był szczery: nigdy wcześniej nie widziano takiego zwierzęcia. Niestety ulubiony Hanno w dwa lata później rozchorował się i zakończył żywot (rys. Rafael).

Podczas całego pontyfikatu Leon złożył tylko jedną wizytę w rodzinnej Florencji. Jedną, ale za to jaką! Przygotowania trwały kilka miesięcy. Do budowy łuków triumfalnych, podestów, ołtarzy i drewnianego pałacu z kolumnami zatrudniono tysiące cieśli, kowali, artystów i pomocników. Sprowadzono najlepsze materiały dekoracyjne, utkano ogromne tkaniny, powieszono setki banerów i chorągwi. Ustawiono stoły z poczęstunkiem i winem dla wiwatujących. Rodacy nie posiadali się ze szczęścia, że odwiedził ich papież-Florentyńczyk. Wielokilometrowy kolorowy orszak papieski witały rozśpiewane tłumy, dzieci sypały kwiaty, wielogodzinne nabożeństwa przerywane były pozdrowieniami „Vivat papa Leone!”
W honorowym miejscu na podwyższeniu ustawiono ogromną figurę Lorenzo Mediciego z podpisem „Oto mój ukochany syn” – co ogromnie wzruszyło papieża Leona. Za nim rozpłakało się wielu zebranych.
Był też przykry wypadek. W jednym z przedstawień występował chłopiec, którego nagie ciało pomalowano na złoto – miał symbolizować złoty wiek – niestety podczas występów chłopiec udusił się z powodu zatkania porów skóry przez gęstą farbę.
Koszt jednodniowego widowiska oceniono na 70 tys florenów – była to kwota wystarczająca na zbudowanie nowego kościoła. Jak napisał kronikarz: „nie wyobrażam sobie, by inne miasto lub państwo stać było na podobną uroczystość”

Mimo pokojowych deklaracji, na początku pontyfikatu Leon przeprowadził kosztowną wojnę o Urbino. Zależało mu aby je włączyć do Państwa Kościelnego i osadzić tam siostrzeńca Lorenzo przy okazji nadając mu tytuł księcia. Innym członkom rodziny Medicich zapewnił lukratywne posady w administracji Florencji i Watykanu.

Mały kłopot był z nominacją kuzyna Giulio, który dzięki wujowi piął się szybko po szczeblach kariery kościelnej, w końcu został arcybiskupem Florencji, ale dalej już nie mógł awansować. Pech po prostu! Według prawa kanonicznego, kardynałem mógł zostać tylko mężczyzna z prawowitego związku, tymczasem ojciec Giulia zmarł jako kawaler. Zostawił brzemienną kochankę.
Papież Leon pochylił się nad problemem siostrzeńca, powołał „niezależną” komisję, która ponad wszelką wątpliwość stwierdziła, że rodzice Giulia zdążyli wziąć sekretny ślub. Znaleziono nawet stosowne zapisy w księgach parafialnych. W ten cudowny sposób kardynał Giulio Medici przestał być bękartem. Wkrótce z rąk wuja otrzymał zasłużony kapelusz kardynalski. Od początku watykańskiej kariery przejawiał duży talent administracyjny i organizacyjny. Umiejetnie doradzał papieżowi, w wielu sprawach go wyręczał. Stopniowo przejął kontrolę nad funkcjonowaniem państwa.

Leon był człowiekiem światłym, wyrozumiałym i serdecznym. Szanował artystów, lubił ich towarzystwo, choć jego gust nie był najwyższych lotów. Może wynikało to z jego wady wzroku, jako krótkowidz nie mógł docenic wszystkich walorów malarstwa. Parady, tańce i widowiska publiczne oglądał przez specjalny okular. Był zapalonym myśliwym, choć trzeba otwarcie powiedzieć, że jego polowania wyglądały dość osobliwie. Wybrany obszar lasu ogradzano za pomocą płótna naciągniętego na drewniane słupki, grupa myśliwych z psami czekała na jednym krańcu lasu, podczas gdy od strony przeciwnej szła nagonka. Wypłoszone zwierzęta wybiegały wprost na myśliwych i kończyły żywot pod ciosami wszelakiej broni. Leon podziwiał tę rzeź z podwyższenia, czasem schodził na pobojowisko. Wtedy słudzy trzymając na sznurku schwytanego dzika podprowadzali go w pole widzenia Leona, a opasły papież Leon odziany w wysokie buty, purpurowe rajtuzy, bufiasty kaftan, dzierżąc w jednej ręce dzidę a drugą przytrzymując okular, przy dźwięku trąb i bębnów osobiście przebijał zwierzę oszczepem.

Można by go nazwać safandułą, gdyby nie to, że w razie konieczności wykazywał zmysł godny męża stanu. W jego żyłach płynęła krew Medicich. Sielski żywot, festiwale i celebracje nie osłabiły w nim politycznych ambicji ani talentów dyplomatycznych. W obliczu wojny ze stutysięczną armią francuską, potrafił w ostatniej chwili wysłać do króla poselstwo i zaproponować rozmowy pokojowe. Efektem było nie tylko przymierze z Francją, ale także osobliwa wymiana uprzejmości na poziomie monarszym. W zamian za kapelusz kardynalski dla 9-letniego chłopca z rodziny królewskiej, władca Francji nadał papieskiemu bratu tytuł Księcia de Nemour. Nominacja była przełomowym osiągnięciem rodu Medicich: już nie byli rodem handlarzy i bankierów lecz arystokracją. (Katarzyna Medycejska nie mogłaby marzyć o koronie, gdyby nie zaradny wuj Giovanni czyli Leon X)

Papież umiał zdecydowanie reagować na zagrożenia: kiedy wykryto spisek na jego życie, z dobrotliwego grubaska zamienił się w bezwględnego tropiciela i egzekutora. Swojego osobistego lekarza, któremu spiskowcy powierzyli zabicie papieża przy pomocy opatrunków nasączanych trucizną, Leon kazał poddać torturom a następnie ciągać końmi po ulicach i w końcu powiesić pod mostem. Bardziej litościwa śmierć spotkała dwu kardynałów – inicjatorów spisku. W lochach rzymskiego Zamku Anioła udusił ich specjalnie sprowadzony kat-muzułmanin, bo chrześcijaninowi nie wolno było podnosić ręki na hierarchów bez narażenia swojego zbawienia. Pozostałym zamieszanym w spisek purpuratom Leon wspaniałomyślnie darował życie. Zażądał jednak za to 20 tys złotych florenów. Gdy zdesperowani purpuraci przynieśli mu uzbieraną sumę, dobrotliwy papa Leon popatrzył na nich przez słynny okular i wyjaśnił, że nastąpiło nieporozumienie: miało być 20 tysięcy od każdego!

Spisek stał się doskonałym pretekstem do decyzji personalnych: w krótkim czasie papież powiększył kolegium kardynalskie o 30 nowych członków wywodzących się z zaprzyjaźnionych rodów. Nowi kardynałowie oprócz swojego poparcia wnieśli Leonowi sporo świeżej gotówki niezbędnej do niekończących się zabaw.

Powiada się, że Leon roztrwonił trzy papiestwa: obejmując urząd zastał w skarbcu 800 tys florenów, które przepuścił w ciągu roku. Bieżące wpływy ze sprzedaży odpustów, świętopietrza, nominacji i koncesji rozchodziły się błyskawicznie. Kiedy brakowało, Leon pożyczał. Umierając zostawił Watykan zadłużony na kolejne 800 tys. „Bóg dał nam papiestwo. Radujmy się!”

Korzystałem z książki Paula Stratherna – „The Medici, Godfathers of the Renaissance”

Tagi: , , , , ,

Komentarzy 27 to “Leon X. Safanduła i terminator”

  1. Zbyniek Says:

    Piszesz szanowny Laudate e organizowanie procesji przyczyniało się do wzrostu populacji.
    To może dziś by było warto zaproponować naszym sukienkowym aby Boże Ciało było co miesiąc i co miesięczne pielgrzymki do Częstochowy.
    Wzrost populacji co za tym idzie chrztów komunii ślubów i pogrzebów było by więcej że nie wspomnę o zwiększonych wziątkach na tacę.
    Jestem pewien że Rydzyk postawił by drugą Jasną Górę w Toruniu aby nie być w tyle

    • Laudate44 Says:

      Tego nie da się przełożyć na czasy współczesne. wszystko się zmieniło.

    • wiedźma Says:

      Zbyńku, pielgrzymek jest chyba dość dużo… a niewątpliwie przyczyniają sie do rozwoju różnych miejscowości, bo przecie to jest rodzaj turystyki, tyle, że ” pod tytułem „.
      Kilka lat temu, będąc po raz pierwszy w Częstochowie oglądałam różne budowy i budowle powstałe dla obsługi pielgrzymów….. naprawdę duża inwestycja 🙂

  2. Onibe Says:

    sympatyczna postać, tego drania dałoby się nawet polubić… pod warunkiem, że nie moje pieniądze szłyby na te szaleństwa ;-). Pod względem rozmachu facet przypomina rzymskich cesarzy…

    • Laudate44 Says:

      To samo piszą o nim historycy. Leon miał małego (?) bzika na punkcie starożytności. Jak umiał wprowadzał jej zwyczaje w świat jemu współczesny. Feta we Florencji przyćmiła nawet zabawy starożytnych Rzymian.
      PS. Ja też go lubię 🙂

  3. Miraska Says:

    Witam. Akurat historie ówczesnych papieży znam dość dobrze. Jakież to było zaprzeczenie słów Jezusa: „biada wam groby pobielane” (nawet wspomniał „coś” o purpurze i bisiorze). Zresztą sam nie miał swojego nawet jednego szekla, za to Jego „następcy” ho, ho, ho. Oglądam właśnie serial „Rodzina Borgiów” – dobrze określono to w ramówce – krew, seks, przemoc i ani słowa o „powiadam wam, kto nie miłuje brata swego…”. Pozdrawiam 🙂 PS. Jestem niewierząca.

  4. wiedźma Says:

    Jest też Leon X autorem zdania : ” Ile korzyści przyniosła nam bajeczka o Chrystusie „…..
    Ateista? epikurejczyk z pewnością, ze spokojem wydawał wielkie pieniądze .
    To on miałby prawo powiedzić ” po mnie choćby potop”…. Podoba mi się ta postać…..

    • Laudate44 Says:

      U Leona taka kozacka dusza, choć zdrowie nietęgie. Ale epikujerczyk całą gębą! I jaki myśliwy!!! 🙂
      Cytowane zdanie o korzyściach z bajeczki znam, ale jestem ostrożny, bo mój autor Paul Strathern o nim nie wspomina, choć Leonowi poświęcił dużo miejsca.
      Pozdrawiam

    • Miraska Says:

      Witam. Pozwalam się wtrącić. To słynne powiedzenie pochodzi z ust najsłynniejszej metresy Ludwika XIV. Pozdrawiam 🙂

  5. Kartka z podróży Says:

    Sympatyczny facet – na tle swych poprzedników. Wyczuwam zresztą Laudate, że z sympatią o nim pisałeś. Faktycznie rozbrajający safanduła i śmierdziuch. A na dokładkę hedonista życiowy. To, że cieszyły go radości panowania i nie miał poczucia misji jest właśnie w nim sympatyczne.

    • Laudate44 Says:

      To mój rodzynek w cieście 🙂
      Przy wszystkich swoich nieporadnościach i rozrzutności postać zasłużona dla dalszej historii rodu Medicich.
      Od dawna chciałem o nim napisać, ale postanowiłem trzymać się chronologii. Do pewnego stopnia…
      Pozdrawiam

      PS Chyba założę na Fb fan klub papieża Leona X… 🙂

      • wiedźma Says:

        Ale niezupełnie wiem dlaczego ” safanduła i terminator”, skoro swoje interesy rozgrywał zręcznie i z korzyścią dla siebie ?:)

      • Laudate44 Says:

        Safanduła to trochę archaiczne słowo, oznaczające kogoś niezgrabnego , przyciężkiego i zyciowo niezaradnego. Sceny z polowania mogłyby świadczyć, że Leon był totalnie dupowaty. A jednak w czasie niebezpieczeństwa stał się energiczny jak kapitan Żbik, bezwzględny jak Daniel Craig (agent 007) i skuteczny jak Arnold Terminator. Takim go lubię 🙂

  6. Tetryk56 Says:

    Ten „przyjazd naszego papieża” coś mi przypomina! Tylko zdaje się nasza biedna Ojczyzna nie dysponowała takimi środkami jak Florencja za Leona 😦

    • wiedźma Says:

      🙂 ale tłumy były większe . Nic to, że z oczywistych powodów ….

    • Laudate44 Says:

      Ha! Wiedziałem że ktoś analogię wychwyci!
      Kiedy czytałem opis tych uroczystości, byłem niemal pewien, że pojawi się śpiewanie „Barki” pod oknem klasztoru Santa Maria Novella, gdzie papieże zatrzymywali się na spoczynek.
      🙂

  7. SAWA Says:

    Już 16 lat zdawało mi się przesadą. Ale 9?????
    Czy ten żółtodziób nie utopił się w tym kardynalskim kapeluszu?

    • Laudate44 Says:

      Prawdziwym kardynałem z prawem głosu i biskupstwem do dojenia zostawał taki chłopiec w wieku 16 lat. To był odpowiednik małżeństwa zawieranego przez dzieci (często zaocznie) i konsumowanego dopiero po osiągnięciu pełnoletniosci.
      Giovanniemu też przyrzeczono kardynalstwo, gdy był 9 latkiem. Do kapelusza musiał trochę dorosnąć. Oraz przytyć… 🙂

  8. Laudate44 Says:

    Wiadomość najnowsza:
    „Sąd Rejonowy w Gdyni uniewinnił w czwartek lidera zespołu „Behemoth” Adama Darskiego – od zarzutu znieważenia uczuć religijnych.”

    Więcej… http://wyborcza.pl/1,75248,10131943,_Nergal__uniewinniony.html#ixzz1VMtEmVDO

  9. Miraska Says:

    Witaj ciepło. Zupełnie nie na temat, ale jesli masz ochotę zobaczyć próbkę mojej „twórczości” to w Dziennikarstwie Obywatelskim na Onecie jest na pierwszej stronie mój artykuł „Nigdy więcej!!!”, a mój nick to – miraska. Tak więc moje zainteresowania idą zupełnie innym torem i zazwyczaj są emocjonalne (poza dzisiejszym). Dziś jestem zlodowaciałym kamieniem. Pozdrawiam 🙂

  10. Stary pałac letnią nocą | Laudate Says:

    […] https://laudate44.wordpress.com/2011/08/17/safandula-i-terminator-leon-x/ […]

  11. Stanie w Watykanie | Laudate Says:

    […] do Leona mam wyjątkową sympatię. Być może wynika ona ze współczucia: Giovanni Medici (o którym pisałem TAM) był krótkowzrocznym grubasem, nękanym przez bolesne choroby i czyhających na jego życie […]

  12. Quinque Says:

    Leon X w 1518 rok potępił nadużycia związane z handlem odpustami. Temu papieżowi przypisuje się słynne zdanie o bajeczce którego nigdy nie powiedział. Ponadto wystarczy przeczytać jego Bullę z 1520 roku by zobaczyć iż był to pobożny człowiek

    • Quinque Says:

      Ps: papieże(W tym Leon X) często zajmowali się bardziej polityką niż religią gdyż byli głową państwa w centrum Włoch(Państwo Kościelne). A i swego czasu raptem 2% katolików wiedziało że ktoś taki jak papież w ogóle istnieje

Dodaj komentarz