Ślub sierotki – impreza stulecia

Ślub Katarzyny Medycejskiej z Henrykiem Walezym.
Zanim dojdziemy do opisu wspaniałej, pełnej splendoru uroczystości ślubnej, wróćmy na moment do czasów papieża Leona X, żeby przyjrzeć się jak doszło to tej niezwykłej koligacji między wnuczką bankiera i królewskim synem.

Leon X po objęciu tronu nie tylko „się radował”. Był głową państwa i zręcznym dyplomatą, a kiedy trzeba było, kierował operacjami militarnymi. O interesy papiestwa dbał w równym stopniu co o dobrobyt rodziny. Uczucia rodzinne kazały mu podbić Urbino, usunąć stamtąd dotychczasowych władców i osadzić w ratuszu siostrzeńca Lorenzo. Na tym nie poprzestał: korzystając ze swojej pozycji zadbał by żoną Lorenza została panna z arystokratycznego domu. Trafiło na Magdalenę de la Tour, kuzynkę króla Francji. Małżeństwo to miało gwarantować bliskie relacje papiestwa z koroną francuską. Lorenzo był pierwszym Medicim, któremu nadano tytuł arystokratyczny. Bez tego co dokonał Leon, Klemensowi byłoby o wiele trudniej znaleźć tak wspaniałą partię dla Katarzyny.

Małżeństwo Lorenza z Magdaleną trwało krótko, akurat tyle by chorowita Magdalena zdążyła urodzić dziecko. Zaraz po połogu zmarła, a w cztery dni na syfilis umarł Lorenzo. Maleńka Katarzyna przeżyła i zachowała dobre zdrowie, syfilityczne geny przeszły później na jej dzieci, ale to już inna historia znana choćby z filmu „Królowa Margot”. Lorenzo miał jeszcze nieślubnego syna – Aleksandra, który potem został autorytarnym władcą Florencji.

Osierocona Katarzyna była wychowywana przez babkę oraz „cioteczną babkę” czyli siostrę Leona X. W czasie zawieruchy wojennej w latach 1527- 1529 musiano dziewczynkę chronić w klasztorze a nawet wywozić do wiejskich posiadłości, bo nazwisko Medicich nie było zbyt popularne wśród barbarzyńskich najeźdźców. (To znaczy, było aż nadto „popularne” – w tym negatywnym znaczeniu)

Po zakończeniu wojny sierotką zajął się wuj Klemens VII, (dokładniej rzecz biorąc Katarzyna była dla Klemensa „wnuczką kuzyna”) który mimo własnych nieszczęść i pozostawania na wygnaniu w Orvieto nie zapomniał o powinnościach wobec rodziny. Nie miał siostrzeńców, których mógłby wywindować w hierarchii kościelnej. Wspomniany Aleksander był bękartem, więc kapelusz kardynalski mu nie przysługiwał. Kolejny siostrzeniec Hipolit również pochodził z nieprawego łoża i pociągała go kariera wojskowa. Klemens przystąpił więc do operacji taktycznej, która okazała się „mistrzostwem świata w sztuce swatania” („the greatest match in the world”).

Za pomocą listów, obietnic i prezentów wprowadził niepozorną Katarzynę do rodziny królewskiej – jednej z głównych rodzin panujących w Europie. Wypada docenić kunszt dyplomatyczny Klemensa, zważywszy, jak mało miał wówczas atutów w ręku. Brakowało mu pieniędzy. Wojna i Reformacja pozbawiła go wpływów i terytoriów, księstwo Urbino, które teoretycznie należało do Katarzyny znajdowało się w rękach rodziny della Rovere.

Prawdopodobnie inicjatywa wyszła od króla Francji Franciszka I, który nie porzucił myśli o „odzyskaniu” ziem na terenie Italii utraconych w wyniku wojny. Szukał silnego sprzymierzeńca przeciwko Hiszpanii i Klemens nie szczędził wysiłków, aby pokazać, że jest silnym i wiernym sprzymierzeńcem. A będzie jeszcze wierniejszy, jeśli interesy rodów Medicich i Walezjuszy powiąże małżeństwo latorośli.

W tajnych negocjacjach ustalono, że gdyby Franciszek chciał zająć Mediolan, Piacenzę i Parmę – Klemens nie będzie mu przeszkadzał a nawet udzieli swego wsparcia i błogosławieństwa. Dalsze punkty kontraktu przewidywały jakiej wielkości będzie wniesiony przez Katarzynę posag i gdzie odbędzie się wesele. Ustalono, że Księstwo Urbino wejdzie w skład ziem francuskich lecz najpierw trzeba je odbić z rąk uzurpatorów. Oczywiście Katarzyna poślubiając Henryka – Księcia Orleanu uzyska prawo do takiego samego tytułu. W rewanżu Klemens mianuje kardynałami kilku francuskich dostojników wskazanych przez Franciszka. Do tego dojdą kolejne nadania, koncesje i prezenty.

Ślub, już wtedy opisywany jako największa i najwspanialsza uroczystość stulecia, odbył się w październiku 1533 roku w Marsylii. Intensywne przygotowania obu stron trwały przez kilka miesięcy. Na wyposażenie przyszłych królewskich komnat czyli meble, tkaniny, stroje i dekoracje Medici przeznaczyli ogromne sumy. W części pochodziły one z papieskiego skarbca, lwia część z pożyczek bankowych a resztę nieświadomie dołożyli mieszkańcy Florencji, których Aleksander dodatkowo opodatkował pod pretekstem zbierania funduszy na umacnianie murów obronnych. Uzyskaną kwotę w całości przekazał na zakup strojów i biżuterii dla panny młodej, której zresztą chętnie pozbywał się ze swojego miasta.

O pomoc w wyborze strojów, dekoracji i wyposażenia Klemens poprosił najbardziej wpływową kobietę w ówczesnej Italii, znawczynię sztuki, opiekunkę artystów i matkę jednego z kardynałów Izabellę d’Este. (Czy na rysunku Leonarda nie wyglada jak Mona Lisa z profilu?) Znana z dobrego gustu i orientacji w dziedzinie mody Izabella przysłała do Florencji znaczne ilości jedwabiu, złota, srebra, komplety pościeli w kolorach czerni i czerwieni oraz bieliznę wykonaną z delikatnych materii. Do tego wyszywane perłami suknie, kobierce, narzuty, baldachimy, okrycia wierzchnie dla ludzi i koni zdobione brokatem, adamaszkiem, lamówkami, obszywane złotą lub srebrną nicią – zgodnie z najnowszymi trendami. Na biżuterię od Izabelli składały się sznury pereł, pierścienie, złote pasy oraz szkatuły z kamienieniami szlachetnymi.

Klemens zaopatrzył siostrzenicę w zestaw szmaragdów, rubinów i diamentów. Darem papieża dla króla Franciszka była skrzynia wykonana z górskiego kryształu oprawionego w srebro i ozdobiona misternymi reliefami przedstawiającymi sceny religijne. (obecnie skrzynia znajduje się w Muzeum Uffizi) Na zamówienie papieża Giorgio Vasari namalował naturalnej wielkości portret Katarzyny, który prawdopodobnie nie dotrwał do naszych czasów.

1 września 1533 roku, po wystawnym bankiecie pożegnalnym urządzonym dla mieszkańców Florencji orszak Katarzyny wyruszył do pobliskiego portu w La Spezia. Eskortowały go tłumy mieszczan, duchowieństwo, liczne straże i przysłani z Francji dworzanie.

W La Spezia na gości czekało osiemnaście galeonów, trzy żaglowce i sześć brygantyn – flotylla przewiozła ich do kolejnego włoskiego portu Villefranche, gdzie przez miesiąc czekali na przybycie papieża wraz z orszakiem kardynałów, księży, gwardzistów i licznej służby. Gdy to nastąpiło, flotylla została powiększona o kolejne czterdzieści jednostek i rozpoczęło się uroczyste wchodzenie na pokład(y). Salwy armatnie dały sygnał i okręty odbiły od brzegu kierując się do portu w Marsylii. Katarzyna płynęła na pokładzie największego żaglowca, łódź wioząca papieża, w całości pokryta złotym brokatem prezentowała się pysznie w październikowym słońcu.

Po stronie francuskiej również poczyniono odpowiednie przygotowania. Przybycie imponującej flotylli powitano muzyką, wystrzałami armatnimi i okrzykami na wiwat. Wcześniej, aby orszakowi papieża i panny młodej zapewnić komfort a gapiom dać możliwość obserwacji – zburzono jedną z portowych dzielnic mieszkalnych i na powstałym placu zbudowano drewniany pałac, który miał pozostawać do dyspozycji gości podczas oczekiwania na przybycie króla.

Jakoż zaiste natenczas król przybył. Wjazd prześwietnego orszaku do Marsylii nastąpił z wielką pompą i niebywałym przepychem. Królewskiej rodzinie towarzyszyła ogromna liczba dworzan, arystokracji i duchowieństwa. Do miasta dwór wjechał w otoczeniu 200 gwardzistów i 300 łuczników oraz oddziałów Turków i Węgrów w tradycyjnych strojach. Po powitaniu króla z papieżem wśród śpiewów i dźwięku fanfar nastąpiła prezentacja kardynałów i dworzan, wymiana prezentów i prawienie komplementów. Po czym przyszła pora na mszę papieską. Po obrzędach religijnych zaczął się kilkudniowy bankiet przeplatany występami zespołów muzycznych, turniejami i widowiskami z udziałem akrobatów i kuglarzy.

Na czas wizyty siedziby papieża i króla umieszczono blisko siebie, dobudowano dla nich specjalne zadaszone przejście, aby władcy mogli się spotykać także nieoficjalnie. Mieli do omówienia wiele szczegółów dotyczących wspólnych działań wojennych przewidzianych w kontrakcie.

Aktu zaślubin Katarzyny i Henryka dokonał papież Klemens VII, a król Franciszek osobiście doglądał czy małżeństwo 14-latków zostało skonsumowane. Zabawa zaczęła się na dobre, stoły zapełniły się najbardziej wyszukanymi potrawami, podniosła i sztywna atmosfera ustępowała miejsca tańcom i swawolnym rozrywkom. Obie strony okazywały sobie szacunek i nie doszło do żadnych incydentów.
Pławiono się w przepychu i bogactwie. Począwszy od ubiorów gości i służby, poprzez zdobione okrycia koni, wyszywane tkaniny na ścianach komnat, namiotów i podestów, aż po obrusy i zastawę stołową – wszystko było najwyższej jakości. Jeżeli gdzieś na świecie produkowano unikalne przedmioty, wytwarzano dzieła sztuki i wydobywano szlachetne kamienie, z pewnością można je było ujrzeć wtedy w Marsylii. Szata papieża ozdobiona złotem, lamówkami i drogimi kamieniami budziła zachwyt i świetnością dorównywała szacie króla. Szata króla ozdobiona złotem, lamówkami i drogimi kamieniami budziła zachwyt i z pewnością dorównywała szacie papieża.

O ile za dnia uroczystości miały podniosły charakter, stałym punktem programu była msza święta – o tyle wieczorne biesiady często zamieniały się w zwyczajne pijatyki lub nawet orgie. Pijane kobiety idąc za przykładem pewnej marsylskiej kurtyzany obnażały swoje piersi i moczyły sutki w winie, wywołując wesołość i oraz komentarze o niszczeniu reputacji obecnych tam mężów. Co robili mężowie z kurtyzanami – nie podlegało ocenie.

Uroczystości dobiegły końca i delegacja papieska wróciła do Rzymu. Mijały miesiące i Katarzyna zdążyła zadomowić się na dworze francuskim. Między stolicą papiestwa a dworem francuskim kursowały poselstwa, których zadaniem było przygotowanie wspólnego przejęcia Mediolanu, Piacenzy i Parmy. Niestety stała się rzecz straszna: Klemens VII zjadł posiłek w skład którego wchodził grzyb czernidłak pospolity, prawdopodobnie popił go winem i umarł. Po prostu umarł a kolejny papież pozostał głuchy na argumenty Franciszka i ani myślał wspierać jego roszczeń terytorialnych. Franciszek wpadł w furię. Cały misterny plan… legł w gruzach.
„Ta dziewuszka przyszła do mnie boso i nago” – powiedział w przypływie złości o Katarzynie. Ostatecznie nie kazał odprawić jej z dworu, choć przez parę następnych lat pozycja Katarzyny była bardzo niepewna, co brało się z tego, że nie mogła zajść w ciążę, a młody Henryk znalazł sobie kochankę.

O dalszych losach Katarzyny i jej potomstwa nie będę pisał, bo temat wykracza poza epokę renesansu włoskiego, któremu w zasadzie poświęcona jest ta seria. Wspomnę tylko kto został papieżem po śmierci Klemensa: został nim Paweł III czyli kardynał Aleksander Farnese. Skąd znamy to nazwisko? Młody Farnese godność kardynalską otrzymał w czasach, gdy jego piękna siostra Giulia regularnie bywała w papieskiej sypialni. Papieżem był wtedy Rodrigo Borgia.


Widok na Marsylię z XVI wieku

Tagi: , , ,

Komentarzy 9 to “Ślub sierotki – impreza stulecia”

  1. Laudate44 Says:

    Przygotowując tekst korzystałem głównie z dwóch książek:
    „Catherine de Medici” – autorka Leonie Frieda; oraz „The House of Medici” – Christopher Hibbert.
    Informację o trującym grzybie znalazłem w internecie.

  2. Tetryk56 Says:

    Laudate, nie strasz, chyba nie zamykasz swojego cyklu historycznego pod błahym pretekstem dotarcia do końca epoki renesansu?

    • Laudate44 Says:

      To nie tak. Wracam do początków renesansu – a może nawet do średniowiecza, żeby podziwiać osiągnięcia Artystów tamtych epok. Jak się domyślasz, dziedzina jest obszerna a w jej rozumieniu pomoże wiedza o całej otoczce politycznej. Dlatego pisałem o papieżach, bo oni kreowali politykę w tamtych czasach, no i przy okazji wyjaśniło się na czym polegał ten opiewany Renesans.
      Cykl zatem się nie kończy tylko wchodzi w nową fazę…
      Może być? 🙂

  3. wiedźma Says:

    Zdecydowanie tak ….. zatem czekamy.:)

  4. wiedźma Says:

    Tak sobie pomyślałam… Katarzyna mimo upokorzeń dała sobie radę na królewskim dworze i była jedną z tych dam, o których historia nie zapomniała … literatura też:)

    • Laudate44 Says:

      Absolutna racja! W jednym zdaniu zawarłaś to co dla tej postaci najważniejsze: niebywała siła psychiczna.
      Wspomnianą książkę pani Friedy uznano za bardzo rzetelne i wnikliwe przedstawienie losów i działalności Katarzyny – czyta się ją jak opowieść o Supermanie w sukni. Moc tej kobiety była niewiarygodna.
      W filmach i róznych artykulach Katarzynę przedstwia się jako nimfomankę, czarny charakter albo jakąś.. za przeproszeniem… wiedźmę.
      A ona po prostu była przebiegła, ambitna i odporna na ciosy. Miała geny Medicich!
      Pozdrawiam

  5. Zbyniek Says:

    Toż to Herod baba wydała na świat 10 cioro dzieci w tym znamienite osobowości tamtych czasów.

    • laudate44 Says:

      Z tą znakomitoscią to bym nie przesadzał, pamietasz co pisałem o jej synu Henryku III Walezym.
      Dziś wieczorem nowy wpis dla ludzi o mocnych nerwach – znowu bohaterami są Medici.

Dodaj komentarz