Studnia Jana Chrzciciela

Plac na którym stoi florenckie baptysterium nazywa się Piazza di San Giovanni. Patronem placu i budowli przeznaczonej do udzielania chrztów jest oczywiście św. Jan Chrzciciel. Nie jest prawdą, że baptysterium powstało na miejscu antycznej świątyni boga Marsa. Hipoteza ukuta przez średniowiecznego florenckiego kronikarza i powtarzana uparcie przez niektórych autorów została wykluczona podczas prac archeologicznych przeprowadzonych w XX wieku. Wyniki badań gruntu pod baptysterium są jednoznaczne: tamtędy biegły rzymskie mury obronne zbudowane na początku naszej ery. W wieku IV n.e. wzniesiono tam nieznaną bliżej budowlę, a dwieście lat później na jej miejscu powstała pierwsza świątynia chrześcijańska. Otaczał ją cmentarz, po którym dzisiaj nie ma śladu. Po placu Św. Jana spacerują turyści, jeżdżą dorożki, tańczący wyznawcy staroindyjskiego bóstwa śpiewają mantrę Hare Krishna a sprzedawcy parasolek sprzedają parasolki.

Już tę pierwszą budowlę wzniesiono na planie ośmiokąta. Na jej zrębach na przełomie Xi i XII wieku postawiono obecne baptysterium, uznawane za najstarszy budynek w mieście. Oktagonalny kształt dawnych chrzcielnic nie nawiązywał do budowli rzymskich, przeciwnie: stanowił odzwierciedlenie wiary i symboliki chrześcijańskiej. Chrzest dokonany w ośmiokątnej świątyni miał wprowadzać do życia wiecznego, określanego metaforycznie jako „ósmy dzień tygodnia”.

Florenckie baptysterium pełniło swoją nominalną funkcję aż do końca dziewiętnastego wieku. Można sobie wyobrazić, ile pokoleń mieszkańców miasta przewinęło się przez jej wnętrze i po polaniu wodą zyskało patent na życie wieczne. Chrzest w baptysterium odbierali członkowie rodu Medicich, Dante Alighieri i inni sławni Florentyńczycy. Pozostała po nich chrzcielnica, ale według przewodnikowych miar nie ona jest najważniejsza. Na pierwszym miejscu wymienia się odlane w brązie drzwi Ghibertiego, jedne z trzech par drzwi prowadzących do wnętrza. Olśniewające arcydzieło – ale to tylko drzwi, zamówione i wykonane po to, żeby nadać większego znaczenia świątyni, dla której Florentyńczycy od zawsze mieli wielki respekt i sentyment.

Baptysterium stojące w cieniu gigantycznej katedry wydaje się być budowlą niepozorną, jakimś reliktem czasów zamierzchłych, niemal dodatkiem do wypolerowanej „Bramy raju” otoczonej wianuszkiem turystów. Dlatego wejście do wnętrza często okazuje się szokiem, przestrzeni jest więcej niż można było przypuszczać, a złocone sklepienie uformowane stożkowo przyprawia o zawrót głowy. Złoto jest „tylko” tłem. Złotem migają wielobarwne mozaiki, na nim malowidła wykonane czarną i brązową kreską. Malunki tak jak złoto, są wszędzie: ze ścian rzędami, malejące pną się w górę, aż do szczytu, gdzie zbiegają się trójkątne płaszczyzny tworzące sklepienie.
Najwcześniejsze mozaiki wykonane przez artystów weneckich pochodzą z roku 1225. Dekorację sufitu prowadzono jeszcze w wieku czternastym.

Florence (32)

Mozaiki widniejące ponad ołtarzem głównym uszeregowano w trzy cykle, z których najważniejszy to Sąd Ostateczny: gigantyczny Chrystus spoczywający w okręgu patrzy wprost na widza; po bokach pochylone anioły i święci doglądają egzekucji potępieńców strącanych do piekła oraz cieszą się radością zbawionych wychodzących z grobów.

Skoro tło jest złote, postaci należą do świata niebiańskiego: Archanioły i Ludzie. Chóry anielskich śpiewaków, głowy proroków, rysunkowa wersja Księgi Genezis i opowieść o życiu Józefa, Marii i Jezusa. Gdzieś z boku niespodziewanie nadpływa kaczka, w zawijasach krzaczków trykają się jelonki, obok dostojne niebiańskie pelikany, poniżej piekielne bestie. Dekoracji i oddzielaniu poszczególnych cyklów służą namalowane kolumny romańskie i motywy roślinne. Twórcy czarno-złotego kalejdoskopu musieli wiedzieć, że taka ilość postaci będzie przytłaczać, że nie wszystkie malarskie smaczki (a jest ich dużo) zostaną dostrzeżone i docenione. Wszelka przesada zabija wdzięk przyrodzony, mówią współcześni esteci, ale czy o wdzięk i kontemplację sztuki chodziło średniowiecznym specjalistom od masowej wyobraźni?

Florence (22)

Malowidła nie należą do finezyjnych, figury są płaskie i podobne do siebie, treść podana komiksowo, łopatologicznie. Zachwyca natomiast rozmieszczenie postaci i wykorzystanie przestrzeni malarskiej, koniuszki anielskich skrzydeł wciskają się w trójkątne pola, gdzie już nic innego nie dałoby się upchnąć. Poza tym jest to sztuka prymitywna, nieuznająca perspektywy i proporcji – podporządkowana założeniom dydaktycznym. Oglądanie skrzydlatych, po bizantyjsku wyniosłych postaci służyło wpajaniu wiernym przekonania o istnieniu doskonale zorganizowanego świata nadprzyrodzonego, w którym rządzi prawo i sprawiedliwość: za dobro wynagradza a za złe karze. Samo patrzenie na ikony miało być rodzajem modlitwy, a w każdym razie służyło budzeniu lęku przed potępieniem. Szczególnie wymowne są sceny, w których nieszczęśnicy paleni są w ogniu, nadziewani na widły, miażdżeni kamieniami, kąsani przez węże oraz pożerani przez okropne bestie jakby żywcem wyjęte z wyobraźni Hieronima Boscha.

Florence (16)
Ceramiczna (a może kamienna) posadzka baptysterium sygnalizuje wyraźne wpływy sztuki islamskiej z jej bogatą ornamentyką. W malarstwie widać oczywiste zapożyczenia z Bizancjum, jedyny nagrobek znajdujący się w tej świątyni należy do wczesnego renesansu, natomiast cała budowla jest przykładem mało znanego stylu, który określa się jako florencki romanizm, albo „proto-renesans”. Jego osiągnięcia posłużyły późniejszym architektom (Alberti, Brunelleschi) do stworzenia tak dobrze znanego stylu renesansowego.
Będąc w baptysterium warto zauważyć to przemieszanie i dopełnianie się stylów i kultur – to średniowieczna wersja zjawiska multi-kulti.

Florence (20)

Ponieważ okna baptysterium umieszczone są kilkanaście metrów ponad głowami patrzących, widz nie ma szans zobaczyć nawet nieba – dlatego czuje się tam jak na dnie ogromnej nierzeczywistej studni. Czy w tej studni czas się zatrzymał? Czas płynie, tylko jakby trochę inaczej.

DSC02894

Wszedłem tam późnym wieczorem (bilety sprawdza automatyczny odźwierny), kiedy zwiedzających było już mniej niż zwykle, a ci, których zastałem, sprawiali wrażenie, jakby byli tam zadomowieni. Wolno spacerowali po wydzielonych obszarach, przysiadali na stopniach ołtarza, niektórzy kładli się na wznak na ławkach lub bezpośrednio na posadzce, żeby zrobić zdjęcie sklepienia. Również przysiadłem, obserwowałem tę studnię, chłonąłem jej atmosferę, nie dziwiąc się nawet, że przez długi czas nikt z baptysterium nie wychodził ani nie wchodził. Byliśmy we wnętrzu arcydzieła. Rozmawiano szeptem, choć nie zauważyłem strażnika, który pilnowałby porządku. Przez uchylone z powodu gorąca drzwi wpadał do środka gwar miasta – śmiechy ludzi wracających z restauracji, stukot ostatnich dorożek. Nasz czas płynął w zupełnie innym rytmie, uwagę naszą pochłaniała inna rzeczywistość. Szczelina w niedomkniętych drzwiach stanowiła granicę między sacrum a profanum.

Im więcej lat upływa od powstania baptysterium, im mniej stajemy się przerażeni wizją piekła, im więcej nowoczesnych gadżetów mamy do dyspozycji – tym intensywniejsze wydaje się pytanie o fenomen sztuki sakralnej, naznaczonej ludzką udręką, bojaźnią i nadzieją. Sztuki, której mimo przekonania o wyższości naszej cywilizacji nad wszystkim co było wcześniej – nie chcemy zakrzyczeć, w jej obecności mimowolnie ściszamy głos.

Florence (28)

Tagi: , , ,

Komentarze 23 to “Studnia Jana Chrzciciela”

  1. D. Says:

    Witaj,
    przepiękne zakończeni o ściszonym głosie w miejscach sacrum. Laudate powinieneś te piękne perełki (bo już ich sporo) wydać w postaci książki albo w wersji audio z Twoim głosem. Myślałeś już o tym…
    D.

    • laudate44 Says:

      Dzień Dobry.
      Pomysł nie jest nowy, co jakiś czas wraca, ale jakoś nie wydaje mi się to pilne. Może w przyszłym roku podejmę jakieś kroki. Może po odwiedzeniu jeszcze paru galerii, na które ostrzę sobie pazurki…
      Dzięki za uznanie anyway 🙂

      • Tetryk56 Says:

        Nic tak dobrze nie motywuje, jak zorganizowanie przedsprzedaży 😉

      • laudate44 Says:

        Tetryku, mówisz to na podstawie własnych doświadczeń? 🙂

      • Tetryk56 Says:

        Nie, ja niestety nie stworzyłem jeszcze niczego co by się do przedsprzedaży nadawało 😦

        P.S. Problem z obrazkami widać tylko pod Firefoxem ( IE i Chrome układają OK )

      • laudate44 Says:

        U mnie obrazki widać poprawnie. Z którymi masz problem?
        No i co to znaczy „układają OK” ? Że widać, czy że nie widać?

        Może orkan Ksawery zakłóca widzialność! Albo wiatr obrócił Ci antenę od internetu! 🙂

      • Tetryk56 Says:

        Nie, to nie Ksawery 😉 Dwa ostatnie pod FF układają się obok siebie, zamiast jeden pod drugim

      • laudate44 Says:

        Teraz powinno być w porządku, dzięki za czujność Adminie 🙂

      • Tetryk56 Says:

        Zajrzyj na pocztę 😉

  2. pangrabek Says:

    Ależ się skrzy ta posadzka w baptysterium! przecie to jakiś żywy organizm np. skóra lewiatana z księgi Hioba 🙂
    Mnie też na przedsprzedaż proszę zapisać! pozdrawiam

    • laudate44 Says:

      No nie, po żywym lewiatanie nie odważyłbym się chodzić 🙂 Natomiast po tysiącletniej mozaice stąpałem śmiało. Jakby miało jej zaszkodzić, to by zakryli albo wytyczyli bezpieczne trasy. Tak jest w paru innych kościołach, o których niedługo napiszę.

      A tę przedsprzedaż Tetryk wymyślił! Ja na razie nic nie obiecuję.

      Polecam za to muzykę:

  3. Wiedźma Says:

    Pięknie… 🙂 Przez Twoje słowa poczułam się obecna w tej studni i też zamyśliło mnie nad przeżyciami tamtych ludzi w tamtym czasie….
    I wagą tych przeżyć. Jesteś poetą, nie tylko nim bywasz.
    ps. pomysł Tetryka wart namysłu – tak sądzę 🙂

    • laudate44 Says:

      Skoro Sędzina sądzi… 🙂 to pozostaje przyjąć wyrok z pokorą i brac się do roboty. Studnia odkopana, teraz pora wspiąć się na jakiś szczyt, nawet jeśli ciut niższy niż Parnas.
      Pozdrawiam

  4. nuezo Says:

    jak zwykle dużo ciekawych informacji, czekam na kolejne relacje, pozdr!

    • laudate44 Says:

      Witam, ciąg dalszy nastąpi jutro.
      Tymczasem muzyka Ery Wodnika 🙂 z filmu, którego nie sposób zapomnieć

  5. Tetryk56 Says:

    I tak czekamy na jutro, czekamy, czekamy… 😉
    Oby nie do końca ery Wodnika!

    • laudate44 Says:

      Chętnie bym coś dłuższego napisał, ale wiesz jak to jest przed Świętami: pieczenie babek, mazurków, i serników, gotowanie bigosu, (mogę podać przepis), ubieranie choinek, nieustający maraton po shopping centrach oraz napuszczanie wody do wanny, żeby karp nie utopił się przed śmiercią. Dużo pracy a jeszcze śnieg trzeba odgarniać i w kominku palić.
      🙂
      Pozdrawiam

  6. Wiedźma Says:

    Zaglądam uparcie….. 🙂

  7. Wiedźma Says:

    Witaj ….. jest u Ciebie śnieg? bo ten ogień w kominku przyjaźnie i ciepło nas ogrzewa… nie tylko świątecznie !
    Wszystkiego NAJ! -lepszego 🙂

    • laudate44 Says:

      Witaj, dziekuję za życzenia.
      Żartowałem z tym śniegiem, pieczeniem, kupowaniem i gotowaniem… Trzymam się od nich z daleka, tylko kominek nie jest wytworem fantazji.
      Życzę zdrowego i radosnego świętowania 🙂

Dodaj komentarz