Pod wieszakiem, tylko pod tym znakiem…

Wiem, jaka dziś data, ale wpis ma być o tym, co zdecydowanie ważniejsze od martyrologii i smoleńskiej choroby umysłowej, na którą cierpią miliony Polaków. Chodzi o wypowiedzi członków Episkopatu dotyczące dalszego zaostrzenia prawa antyaborcyjnego czyli całkowitego zakazu przerywania ciąży, niezależnie od warunków i okoliczności.

Podniósł się w tej sprawie słuszny protest, bo wprowadzenie tak drakońskiego prawa skazałoby wiele kobiet na śmierć, o fizycznych cierpieniach i psychicznej gehennie nie wspominając. Protest tym gorętszy, że PIS mając większość w Sejmie i Senacie bez trudu mógłby stosowną (niestosowną raczej) ustawę wprowadzić chyłkiem w życie. Nie zdarzyło się dotychczas, by prezes odmówił w czymś Episkopatowi. Jednocześnie Szydłowa na antenie radia zadeklarowała się, że jest zwolenniczką całkowitego zakazu przerywania ciąży, a Jarosław ją publicznie poparł. Potem z tych zapowiedzi oboje się wycofali, ale poczucie zagrożenia zmobilizowało tysiące kobiet i mężczyzn. Uliczne demonstracje objęły wiele miast w Polsce i za granicą. Wczoraj protestowaliśmy, na razie w niewielkiej grupie, także  w Dublinie.

Przy okazji podpisałem listę z postulatem do władz polskich o całkowitą liberalizację prawa do aborcji. Chodzi o łaskawą zgodę rządu (nie tego rządu, to innego) na obdarzenie kobiet zaufaniem i przyznanie im wolnej woli w kwestii własnej rozrodczości. To kobiety a nie Episkopat i członkowie rządzącej partii miałyby decydować, czy w warunkach zagrożenia życia wywołanego patologiczną ciążą, chcą zachować życie, czy wolą umrzeć. Na razie taki wybór istnieje, ale jak pokazuje przypadek prof. Chazana, coraz trudniej wyegzekwować od zastraszonych lekarzy prawo do pełnego decydowania o losie własnym i płodu. Proponowana ustawa, zredagowana przez m.in. prof Monikę Płatek i Barbarę Nowacką ma przywrócić kobietom wolność w tej kwestii. Tylko tyle i aż tyle.

Dorastałem w czasach PRLu, kiedy nasza wolność była ustawicznie, z premedytacją gwałcona – mam na myśli tzw. obowiązek służby wojskowej dotyczący wszystkich mężczyzn, niekoniecznie tych najzdrowszych i niekoniecznie tych, którym maszerowanie i strzelanie na poligonach się podobało. Z tamtych zamierzchłych czasów wywodzi się mój osobisty fioł na punkcie wolności. W ludowym wojsku oczywiście nie byłem, do tej pory przechowuję Kartę Powołania do służby w oddziałach marynarki wojennej, ale to już historia. Kamasze, wspólne sypialnie i musztra już mi z wielu powodów nie grożą, a w warunkach emigracji wolnościowa obsesja mogłaby już samoistnie zgasnąć i w proch się obrócić. Jednak niespodziewanie nerw został szarpnięty. Okazuje się, że w Polsce wraca PRL z całą jego mentalną ohydą, ekonomicznym dyletanctwem i ciągotami władzy do fundowania obywatelom opresyjnego prawa. Wraca ideologiczny walec, który ma zgniatać ludzkie prawa i sumienia. Trudno w tej sytuacji o obojętność. Nawet jeśli się mieszka 1000 km dalej.  Przytoczę  znalezione w internecie hasło z plakatu trzymanego przez uczestniczkę jednej z licznych manifestacji w obronie praw kobiet: NORMALNIE NIE CHODZĘ NA MANIFESTACJE, ALE TERAZ TO SIĘ JUŻ WKURWIŁAM. No więc ja proszę państwa też! I nie uważam, że skoro nie jestem kobietą w stosownym wieku, ani nie mam dorastającej córki, obecne zamiary E-PISkopatu mnie nie dotyczą. Dotyczą jak najbardziej. Ufny w intelektualne możliwości Czytelników tego bloga – powstrzymam się przed szczegółowymi wyjaśnieniami.

Nie wszyscy rozumieją skalę zagrożenia i wagę problemu. Na profilu KODu jakiś młody człowiek wyburczał, że KOD mu się podobał jako ruch społeczny, ale skoro zaczął „popierać aborcję” to on się wypisuje… Ktoś zaraz dowcipnie odpowiedział mu, że jeśli nie chce, wcale nie musi dokonywać aborcji; ktoś inny odezwał się bardziej zasadniczo: „Bez całkowitej wolności jednostek, nie ma demokracji”. Ciekawe, że ludzie wciąż nie kojarzą podstawowych związków przyczynowo-skutkowych.

Choćby pewien dżentelmen ze stronki fejsbukowej, na której skrzykiwały/li się uczestniczki/uczestnicy wczorajszej demonstracji pod konsulatem (rekwizyt w postaci wieszaków obowiązkowy!) Otóż ten dżentelmen próbował udowodnić, że akcja feministek jest przedwczesna lub zgoła niepotrzebna, a cały szum robi się po to, żeby uderzyć w PIS, gdy tymczasem… „PIS wcale nie planuje wprowadzić wzmiankowanej ustawy”. Jego przekonanie wynikało z lektury „Faktu”, bo tam  napisano, że PIS najprawdopodobniej wycofa się z poparcia dla inicjatywy obywatelskiej, żeby nie tracić w sondażach, itd.

Obok artykułu widniało zdjęcie Kaczyńskiego, dlatego nie wytrzymałem i pozwoliłem sobie na komentarz:

– Ten koleś tyle razy był skazywany przez sądy za kłamstwo, co mu szkodzi raz jeszcze obrócić kota ogonem?

Odp: Na tym polega polityka… To jednak nie zmienia faktu że kłamstwem jest również informacja podana w opisie tego wydarzenia: PIS „chce wprowadzić całkowity zakaz przerywania ciąży.”

– Nie wierzę, że nie PIS chce. Na razie robi tylko uniki, a jak go Episkopat przyciśnie to w jedną noc ustawę wprowadzi i będzie „po ptokach”. Tej partii nie można ufać! W niczym!

Odp: A której można ufać? Trzymajmy się jednak faktów… w tym momencie oddolna inicjatywa obywatelska jaką jest projekt „Stop aborcji” nie może przysłużyć się ani PISowi ani antyaborcjonistom… Mało tego… Wydaje mi się że to wszystko co się dzieje, doprowadzi do jeszcze większej liberalizji obecnie funkcjonujących ustaw.

– Oby! Jestem za całkowitą liberalizacją! Wczoraj podpisałem apel w tej sprawie. Libero znaczy wolny!

Dalszych odpowiedzi nie było!

Wspierajcie kobiety, podpisujcie apele, domagajcie się edukacji seksualnej w szkołach!

Tagi: , , ,

Komentarzy 25 to “Pod wieszakiem, tylko pod tym znakiem…”

  1. Tetryk56 Says:

    Wspieramy i podpisujemy…
    „Nasi okupanci” (wskazani przez Boy-a) zaklinają rzeczywistość i usiłują łapać okazję – mam nadzieję, że iluzoryczną.

    • laudate44 Says:

      Dziękuję „in the name of milions” 🙂
      A’propos okupantów: sympatyzujący z uczestnikami wczorajszej manifestacji Irlandczyk zapytał na Fb, jaki jest polski odpowiednik hasła „Keep your rosaries off our ovaries”. Dosłowne tłumaczenie wydało mi się dość banalne, dlatego zaproponowałem wersję:
      „Swój różaniec wsadź sobie we własną dupę”.

  2. Dorota Says:

    Od pewnego czasu, z różnych powodów, najchętniej zamknęłabym się w ciemnej cichej piwnicy trzy piętra pod ziemią i tak pozostała co najmniej przez najbliższy rok. Oraz, przez całe moje dotychczasowe życie, mój wstręt do samego słowa „polityka” trzymał mnie nader skutecznie z dala (nawet od wszelkich dyskusji) do tego stopnia, że ledwo wiedziałam, jak ma na nazwisko aktualny prezydent, co do premiera już nie byłam pewna.
    PiS-owi udało się dokonać cudu: od tygodnia działam w tworzącej się organizacji i będę działać coraz aktywniej, Aż do skutku.

    „Samson Miodek pomacał ramię, przyjrzał się zakrwawionej dłoni.
    – Teraz – powiedział wolno i głośno. – Teraz to się naprawdę wkurwiłem”.
    I jest nas coraz więcej.

    • Eva70 Says:

      @Dorota
      Pozwoliłam sobie skopiować i wysłać ten wpis swojej znajomej, która mi napisała, że po wczorajszych obchodach, odsłonięciach i temu podobnych… wyczynach pisowskich szambomediów, jak to ktoś słusznie nazwał, po prostu się załamała. Myślę, że taka postawa może ją pocieszyć. Pozdrawiam.

      • Dorota Says:

        Załamana byłam od kilku miesięcy, ale obecnie osiągnęłam mase krytyczną.

    • Tetryk56 Says:

      Ja się wkurwiłem już w grudniu…

  3. kika_7 Says:

    A mnie niezmiennie nachodzi taka refleksja. iz pomimo tylu lat nachalnej indoktrynacji Kosciol w Polsce poniosl sromotna kleske. Jesli musi w stanowionym prawie szukac oparcia dla swoich skostnialych pogladow, to znaczy ze nikt na powaznie nie bierze nauk kk. I cale to Polak=katolik mozna o kant d… rozbic. Skad te 95% katolikow? Na pewno nie z wiary ale z przywiazania do tradycji. No, moze jeszcze potrzeba przynaleznosci do jakiejs wspolnoty.
    Smiesza mnie te egzaltowane krzyki o obronie krzyza, Pana Boga, religii itd. Dla mnie sa one po prostu bluzniercze. Jesli wierzysz w Boga Wszechmogacego, to chyba jasne, ze zadnej obrony On nie potrzebuje. Sam sie obroni.

    • laudate44 Says:

      Ekspansja tej religii niemal od początku następowała wskutek przymusu, szantażu, zastraszania i przemocy. I przynajmniej od czasów cesarza Konstantyna starała się mieć oparcie w prawie stanowionym. Do tej pory nic się w ich metodach nie zmieniło, jedynie w niektórych krajach ludzie poszli po rozum do głowy i pogonili towarzystwo. Ostatnio akurat w Irlandii, która przez całe wieki trzymała się wiary katolickiej „na złość” anglikańskiemu okupantowi (a trochę z biedy i braku wykształconych elit) ale po kilkudziesięciu latach niepodległości spostrzegła, że ma innego okupanta. Jeszcze w latach 60-tych Kościół w Irlandii miał ogromną władzę nad społeczeństwem i nad politykami. Ale gdy na jaw wyszły seksualne nadużycia kleru i powszechne akty przemocy w kościelnych internatach i sierocińcach – a jednocześnie nastąpił skok edukacyjny i ekonomiczny – kler stracił autorytet. Pod wpływem oczekiwań społecznych, kolejne rządy coraz mniej są podatne na podszepty doradców w sukienkach, dwa lub trzy lata temu doszło do otwartego konfliktu i Watykan odwołał swojego nuncjusza.
      To samo czeka Polskę – byczki z Episkopatu wierzgają, bo wiedzą, że zbliża się koniec ich rządzenia. Łatwo na tej corridzie nie będzie…

      P.S. W Kosciele katolickim jest tyle nauk Chrystusa, ile cukru pudru w salcesonie. Zdanie to powtarzam od 25 lat i ani na chwilę nie straciło na aktualności 🙂

    • Dorota Says:

      Głównym błędem poslkiego KK było, a w zasadzie jest, solenne przekonanie o tym, że całe społeczeństwo jest bierne, tępe i tchórzliwe. A otóż, nie całe.
      A 95 % katolików bierze się m.in. stąd, że dokonanie apostazji jest niemalże wyczynem. Z powodów czysto technicznych np. mnie w tej chwili niedostępnym.
      A o cukrze pudrze w salcesonie będę cytować 🙂

      • Martyna Says:

        Zawsze zadziwia mnie bredzenie niewierzących o trudnościach z odejściem z Kościoła. Mnie, gdybym utraciła dar wiary, w ogóle nie zajmowałoby co myśli na mój temat jakiś kościół, czy uznaje mnie czy nie uznaje za swojego członka. To że w księgach parafialnych widnieje Pani jako osoba chrzczona jest historycznym dokumentem, może za 500 lat będzie to przedmiotem dociekań ówczesnych historyków ? I oczywiście nie może Pani żądać by Panią z tych ksiąg wymazano, Chyba nie chce iść Pani śledem stalinistów wymazujących ze zdjęć zwolenników Trockiego ? Ale co to Panią teraz obchodzi, czniać to, jak mówią w Pani środowisku.

      • laudate44 Says:

        @Dorota. Masz nieaktualne dane. W ubiegłym roku 58 % obywateli PL deklarowało uczęszczanie na msze i praktykowanie religii. A jeszcze mniej przyjmuje sakramenty.
        Ciekaw tylko jestem, ilu z nich jest przekonanych o istnieniu diabłów z rogami i aniołów ze skrzydłami, którzy w niebie (czyli gdzie?) śpiewają i grają na harfach?

  4. laudate44 Says:

    Konieczne uzupełnienie naszej wiedzy o religii smoleńskiej: http://wyborcza.pl/10,149607,19902698,temat-dnia-gazety-wyborczej-bank-gniewu-i-ofiara-zalozycielska.html

  5. Iwona J. Says:

    Warto obejrzeć.
    https://www.youtube.com/watch?v=bEV_sJ9rgfY&list=WL&index=43

  6. Martyna Says:

    Zachwycona Pańskimi opowieściami z mojej kochanej Wenecji i sąsiednich wysp, nie mogę uwierzyć, że ktoś, kto tak pięknie pisze o kulturze może jednocześnie zniżać się do urbanowego poziomu, jak choćby w tym ” żarcie” o różańcu. Smutne to, że zaślepienie i polityczne obsesje mogą wywołać taką lawinę zbydlęcenia u osoby światłej.
    Co do Pana wpisu o Kościele i salcesonie, co Pan może wiedzieć o prawdziwym Kościele? Był Pan kiedyś w kościelnych domach opieki nad obłożnie chorymi, w domach samotnych matek, w hospicjach, w parafiach gdzie trwa krzątanina szarych wiernych owieczek przy sporządzaniu paczek dla biednych czy w końcu na misjach, w szkołach czy lecznicach dla skrajnie biednych tubylców. Myśli Pan że z czego te wszystkie Dary ? Oczywiście, zaraz Pan powie o jednym czy drugim pedofilu „w sukience”> Ale ilu ich ujawniono czy nawet ilu jest podejrzanych ? dziesięciu, stu ? na 32 000 !?! Oczywiście, nawet o tych dziesięciu za dużo, ale nie można całego Kościoła przedstawiać w krzywym zwierciadle jak to Pan czyni.
    Mimo wszystko czekam z niecierpliwością na dalsze Pana relacje z podróży i Pana dzielenie się swa wiedza z dziedziny kultury i cywilizacji.

    • laudate44 Says:

      Szanowna Pani, nie muszę chodzić po kościelnych domach opieki, żeby wiedzieć coś o Kościele.
      Żart o różańcu ma swój kontekst, którego proszę nie tracić z oczu. Ks. Tischner też grubo żartował, nie mam się czego wstydzić.
      Tak zwana wiara w Boga deklarowana przez znane mi osoby zupełnie mi u nich nie przeszkadza. Istnienie Kościoła jako instytucji też byłoby mi obojętne, gdyby nie to, że tenże Kościół korzystając ze swojej potęgi usilnie próbuje meblować nam wszystkim życie i robi to równie subtelnie jak wspomniany Urban, kiedy był rzecznikiem.
      Jeżeli obraz Kościoła, który tu przedstawiam tak bardzo Panią irytuje, proszę patrzeć we inną stronę. Polecam Jasną Górę, na której gromadzą się neofaszystowskie szumowiny.

      • Dorota Says:

        To, co mnie zawsze najbardziej irytuje u osób „obdarzonych” wiarą: solenne przekonanie, że skoro oni tak, to inni mają obowiązek tak samo. Ja i znani mi osobiście ateiści jakoś nie próbujemy nakłaniać znajomych katolików do zaprzestania ich praktyk. Takie osoby jak pani Martyna znakomicie przyczyniają się do pogorszenia mojej opinii o polskim KK.
        To, co panią by obchodziło to pani sprawa. Pozwoli pani, ze o tym, co mnie obchodzi będę ja sama decydować? Tak, mam taki kaprys, żeby nie widnieć jako „parafianka” w księgach kościoła, do którego nigdy fizycznie nie zbliżyłam się bliżej niż na 100 m oraz nie figurować w statystykach jako członek instytucji, z która nie mam nic wspólnego od prawie 20 lat.

        ps. Końcowy strzał: „I oczywiście nie może Pani żądać by Panią z tych ksiąg wymazano, Chyba nie chce iść Pani śledem stalinistów wymazujących ze zdjęć zwolenników Trockiego ? Ale co to Panią teraz obchodzi, czniać to, jak mówią w Pani środowisku.” był kompletnie chybiony, ale zwyczajnie nie chce mi się na tym poziomie dyskutować.

  7. laudate44 Says:

    Jeśli kogoś z Czytelników temat wiary w bóstwa pociągnął, polecam wykład George’a Carlina.

  8. telemach Says:

    Pani Marta, zapewne niechcący, poruszyła szalenie ciekawy temat: „Powszechny katolicyzm Polaków jako starannie podtrzymywana metodami administracyjnymi fikcja”.
    Wiele przywilejów kościoła i wiele uprawnień, które sobie rękoma posłusznych polityków przyznał, wynika z tego, że (jak ciągle słyszymy) Polacy to katolicy. W domyśle: wszyscy.
    Stąd zapewne ten paniczny strach przed tym żeby ktoś się przebudził i powiedział trzeźwo: sprawdzam.

    Wprowadzenie, wzorem bardziej cywilizowanych krajów, podatku kościelnego skończyłoby natychmiast z fikcją. Nagle okazałoby się z dnia na dzień ilu pogan wysyła swoje dzieci do komunii, ilu niewierzących niesie święconkę do pokropienia i wysyła, dla świętego spokoju i ze względu na konformizm swoje dzieci na lekcje religii.

    A pokazanie jej Carlina ma najwyraźniej charakter egzorcystyczny. Co stwierdzam z pewnym rozbawieniem.

    • laudate44 Says:

      Oj tam zaraz egzorcyzm! Oglądałem sobie filmiki z Carlinem dnia poprzedniego, więc chciałem się po chrześcijańsku podzielić, tym co dobre 🙂 Tkwienie w egzystencjalnym strachu i toczenie ideologicznych bojów o upadającą potęgę z pewnością nie jest dobre. 🙂
      Pozdrawiam

      • telemach Says:

        Po chrześcijańsku to należało podzielić się tym:

        Bill Hicks naprawdę nadaje się do dzielenia. (Niestety film już się nie wyświetla – został na YT zablokowany )

Dodaj komentarz