Czekając na odejście SLD i przyjście lewicy

Bloger Benfranklin napisał wczoraj tekst o Napieralskim. Uczynił to, bo jak wyznał bliskie mu są sprawy lewicy, a obecny lider tej formacji go rozczarował. Do tego stopnia, że Benfranklin każe mu iść precz!
Do pewnego momentu kibicowałem Napieralskiemu, wydawało mi się, że jest to jednak jakaś nowa twarz w polskiej polityce, potrzebna zwłaszcza na lewicy. Jednak im dalej w las tym gorzej. O ile Wojciech Olejniczak nigdy nie był gwiazdą polskiej polityki, to przynajmniej jest to gość, który nie błądzi po meandrach tego szmateksu, który nazywamy „naszą” polityką. Napieralski niestety błądzi.
Narzekaniom Bena wtóruje „Dario”, któremu też nie w smak zauważalna gołym okiem degrengolada jedynego lewicowego (z nazwy) ugrupowania. Obawiam się panowie, że SLD nie otrząśnie się z letargu i pewnego dnia zobaczymy jego logo pod kreską oznaczającą próg wyborczy. Naiwnością też byłoby liczyć na pojawienie się w jej miejsce jakiejś nowej, poważnej partii lewicowej. Dalekowzroczni gracze w polskiej polityce tak ustawili ordynację wyborczą, że nie daje ona szans na pojawienie się jakiegokolwiek nowego podmiotu. Nawet dość bogate i osadzone w terenie SD przejęte przez Piskorskiego nie znalazło swojego miejsca wśród liczących się partii, ucichł też szumek wokół Partii Kobiet. Nie wiadomo, czy zabrakło pieniędzy czy odpowiedzi na pytanie „co dalej?”
Jak zauważają obaj blogerzy, Sojusz nie mając pomysłu na dalsze istnienie na polskiej scenie politycznej powierzył partyjne stery cokolwiek nawiedzonemu, energicznemu Napieralskiemu. Napieralski energię ma, tak jak ma ją Brudziński czy Beata Kempa. Ale nie ma instynktu samozachowawczego. Dlatego z braku lepszego pomysłu na funkcjonowanie w dość wąskiej przestrzeni politycznej, zgodził się na rolę przystawki. Przyłączył partię do pisowskiego chóru kundelków szczekających przy byle okazji na Platformę. Tym samym spowodował utratę własnej tożsamości. Nawet jego dzisiejsza wypowiedź na temat podsłuchów ABW jest powielaniem tego, co mówią pisowcy. „W obecnej chwili nikt już nad podsłuchami nie panuje. – Teraz każdy dziennikarz będzie miał obawy, czy nie jest śledzony lub podsłuchiwany” – powiedział Napieralski. (cytat za WP)
No i bardzo dobrze, Grzesiu. Dziennikarzy obowiązuje odpowiedzialność za słowa. Jak im się zawód nie podoba, mogą zostać stróżami na parkingach lub działaczami PZPN – ci bez żadnych konsekwencji mogą mówić, co im się rzewnie podoba.

Półżartem możnaby podsumować tak: a niech się SLD topi na własne życzenie, jeśli zamiast konstruktywną siłą, woli być echem pisowskich krzykaczy. Nie potrafi wsłuchać się w potrzeby nowoczesnego elektoratu, ignoruje głosy delikatnie lecz stanowczo domagające się oddzielenia państwa od KK, uproszczenia setek przepisów, dokonania zmian prawnych w tysięcznych przepisach utrudniających życie obywatelom – niech więc spada i wyprowadza sztandar. Im szybciej, tym lepiej. Nawet ci, którzy „od zawsze” głosowali na lewicę, szybko osuszą łzy. Pozostające na powierzchni partie z pewnością chętnie zagospodarują po-sldowski elektorat. Jedna populistyczna, a w istocie socjalistyczna partia jaką jest PIS, zupełnie wystarczy. Dwubiegunowy podział sceny politycznej na katolickich socjalistów (PIS) oraz liberałów (PO) byłby łatwo czytelny dla wyborców. Pod warunkiem, że PO chciałaby być partią nie tylko deklaratywnie a faktycznie świecką. Oraz reformatorską a nie tylko pijarowską. I gdyby PO przestało głosić, że brzydzi się szpiegowskimi metodami rządzenia, co było domeną Pisu – ale pokazało, że zarówno prawo jak i sprawiedliwość obywają się bez powszechnych podsłuchów, prowokacji i spotkań na cmentarzu.

PS. Próbowałem wczoraj umieścić swój komentarz pod wpisem Benafranklina. Dwukrotnie komputer odrzucił moje usiłowania, dlatego komentuję tutaj. A link do Benfranklina tutaj

Tagi: , ,

Komentarzy 5 to “Czekając na odejście SLD i przyjście lewicy”

  1. Benfranklin Says:

    Witam i dziękuję. Jeśli chodzi o komentarz, to z pewnością jakiś problem z kodem, który trzeba wpisać (próbować należy aż do skutku, spróbuję coś tam zmienić tak aby w przyszłości łatwiej się komentowało). W kwestii biadolenia dziennikarzy, pełna zgoda. Ciekawe stanowisko, ma w tej kwestii W. Pawlak (sic!), z którym nie sposób się tym razem nie zgodzić. Szczytem hipokryzji jest moim zdaniem robienie burzy w szklance wody gdy ktoś podsłuchuje propisowskich dziennikarzy z „Rz”, którzy kilka lat temu bagatelizowali wprowadzone przez PiS zmiany umożliwiające całej gamie różnych specjalnych służb podsłuchiwanie kogokolwiek w związku z czymkolwiek. To pokazuje, kim tak naprawdę są tzw. dziennikarze. Pozdrawiam serdecznie.

  2. Jurgi Filodendryta Says:

    Sam niedawno wspomniałem, na marginesie pewnej anegdoty, o kiepskiej (i pogarszającej się w szybkim tempie) jakości i etyce polskiego dziennikarstwa:
    http://my.opera.com/Jurgi/blog/zbrodnia-i-kara-w-rp
    Prawie wszyscy moi znajomi, dawniej sympatycy SLD, zarzekają się dziś, że brzydzą się formacją Napieralskiego.

  3. SAWA Says:

    Chyba jednak na naszej scenie nie jest dipol, ale kwadrupol polityczny. W tych narożnikach (a nie biegunach) są skrajne postawy i wartości. Na razie ani PiS, ani PO nie pomieści w sobie tych, których uwiera zależność od KK, który jeszcze teraz trzyma się mocno, ale tendencje widać, że to będzie się zmieniać. Platformie udawało się pozyskać ich głosy tylko na zasadzie strachu przed Rydzykiem, ale to nie jest platformiany elektorat. Choć tu bardziej PO niż PiS może ewoluować. Jednak dla przeciwwagi roszczeniowe postawy znajdą prędzej schronienie w środowisku pisowskim.
    I jeszcze jedno – katoliccy socjaliści mogą być tylko postawą elektoratu, ale nie myślącego przywództwa, w tym wypadku przywódcy to cyniczni gracze, dla których jakiekolwiek ideologie są socjotechniką.
    Nie sądzę więc by w przyszłości wymarli wrażliwcy, którym ideologie równości i wrażliwości społecznej na prawdę leżały na sercu. – Tak już ten świat jest zbudowany.
    Ja tam wolę by przysłowiowa lewa noga, a nie noga cyników, była w przeciwwadze dla liberalnego świata. Wolałabym by taka lewa noga była na wierzchu, bo ona ignorowana wyrasta potem nagle ze zdwojoną siłą i na długie lata daje kopniaka ludziom.

    • laudate44 Says:

      Owszem, do „dipola” nam jeszcze daleko. Teraz na tzw scenie jest coś w rodzaju rozgwiazdy przechodzącej w amebę, zwłaszcza, że PIS czasem robi za endecję, czasem za światłych dekomunizatorów, a czasem za formację jawnie bolszewicką domagającą się zamykania „kułaków” i rozliczania „wrogów ludu”. Ta ostatnia maska z dwiema kropkami prokuratora Engelkinga pasuje im zresztą najlepiej.
      Wrażliwcy nie wymrą zapewne, ale przy takim rozwoju sytuacji (rozdania sejmowe zakontraktowane na kilka kadencji naprzód, brak JOWów) – długo będą czekać na przebicie się do Sejmu posłów reprezentujących ich poglądy. Pozostaną mniejszością milczącą – lub w imię odopwiedzialności za stabilność państwa głosować będą na mniejsze zło urządzające biznesowe schadzki na cmentarzach.
      Posłużyłem się kiedyś pewną ankietą by sprawdzić do kogo ideologicznie mi najbliżej: wyszło, że do Centrolewicy Rossatiego. Ale ich w Sejmie nie ma. Kiedy będą?

  4. Zbyniek Says:

    Moim zdaniem w Polsce nigdy nie było lewicy dawni działacze PZPR założyli SdRP w celu dostania się do podziału tortu w czasie reformacji.
    Następnie stworzyli SLD aby dokończyć dzieła tylko Michnik pokrzyżował im plany więc po uwłaszczeniu się na majątku państwa.
    Zostawili partię młodym wilczką które nie miały w stadzie cech przywódczych dlatego Napieralski łasi się dziś do starego basiora Jarosława w celu dostania choć kęsa strawy .Wchodząc z PiSem w dość dziwną koalicję ale basior jak każdy inny wydymał już wilczka zostawiając mu ochłapy w TVPiS

Dodaj komentarz