Znacie ten rysunek Marty Frej przedstawiający kilkunastu biskupów ustawionych do grupowego zdjęcia opatrzony znamiennym komentarzem O KOBIETACH WIEMY WSZYSTKO?

Ta sama Marta Frej namalowała niedawno mem zatytułowany „teraz to jesteśmy już naprawdę wkurwione”. Chodzi oczywiście o zamach obecnej władzy na prawa i wolność kobiet. Jak już kilka publicznych osób zdążyło napisać, „w dyskusji” o prawo do aborcji wcale nie chodzi o dzieci poczęte, zupełnie nie chodzi o dzieci, które już na świat przyszły, a jedyną zwierzyną, którą ustawodawcy wzięli na cel są kobiety w wieku rozrodczym.
Zamysłem tej nieludzkiej ustawy zabraniającej usuwania ciąży z gwałtów, ciąży patologicznej, zagrażającej bezpośrednio życiu kobiety jest ubezwłasnowolnienie kobiet, odebranie im praw do decyzji o swoim życiu intymnym, rozrodczości, macierzyństwie i tak dalej. Całkowity zakaz… – to brzmi jak okrutna kara za nie wiadomo jakie uczynki. Tylko pozbawieni sumień fundamentaliści mogli wpaść na to, by karać kobiety za zdolność do rodzenia dzieci. Ta zdolność wynika z biologii, a więc niesie z sobą naturalne niedoskonałości. I na nie właśnie czyhają tak zwani „obrońcy życia”. Odwieczna nienawiść katolickich duchownych do kobiet, którzy w przeszłości oskarżali je o czary, sprowadzanie zarazy, gradobicia i kopulacje z diabłami przybrała obecnie postać prawnego zamachu na kobiecą wolność, z którą od średniowiecza nie mogą się pogodzić.
Nic dziwnego, że kobiety nazajutrz po skierowaniu haniebnej ustawy do dalszych prac sejmowych skrzyknęły się na ogólnopolski protest. W obronie swoich praw ale i w obronie demokracji, bo kiedy jedna grupa społeczna próbuje narzucić wszystkim styl życia i zbiór wyznawanych wartości – tam zaczyna się dyktatura. Polki i Polacy zauważyli właśnie, że nie chcą katolickiej dyktatury na wzór Salwadoru i innych państw Ameryki Łacińskiej.
Zapowiedzi w mediach wyglądają bardzo buńczucznie. I obiecująco. W kampanię promocyjną włączyły się sławne aktorki, dziennikarki i pisarki. Grupa aktywistek (i aktywistów) nagrała pod Sejmem ostry protest song:
Już dziś, na dwa dni przed @czarnym protestem można przewidzieć, że pod względem liczebności i siły oddziaływania protest będzie sukcesem. Bez względu na to, czy upiorny projekt zostanie wycofany z prac sejmowych, istotny jest edukacyjny aspekt całej żywiołowej akcji. Kobiety (i ich partnerzy) niejako przy okazji dowiedzą się, skąd płynie inspiracja do uchwalania tak nieludzkiego prawa, oraz komu posłowie populistycznych partii PIS i Kukiz’15 chcą się przypodobać tak bardzo, że godzą się na rozbrat z ludzką wrażliwością i sumieniem. O zdrowym rozsądku nie wspominając.
O konserwatystach i ideologii „obrońców życia” wie coś George Carlin:
W psychoterapii istnieje coś takiego jak „praca na emocjach” – zauważono bowiem, że lepsze efekty terapeutyczne przynosi omawianie tych aspektów rzeczywistości, które pacjentowi/klientowi, mówiąc kolokwialnie, „podnoszą ciśnienie”. Dotykanie swoich bolączek, ujawnianie cech wstydliwych i skrzętnie ukrywanych to bolesny proces, ale skuteczny. Po zakończeniu terapii człowiek ma lepszy kontakt z rzeczywistością, mniej cierpi.
Analogia do psychoterapii pojawia się nieprzypadkowo. Od momentu, gdy zwiedziony pisowskimi obietnicami i warcholstwem Kukiza naród pozbawił prezydentury Komorowskiego i odsunął rząd PO + PSL od władzy, wiadomo było, że powrót do normalności nie będzie łatwy a przyswajanie wiedzy o funkcjonowaniu państwa i społeczeństwa – bolesne. Można to ująć w trywialny bon-ton: „Kto nie przyswaja wiedzy głową, ten zrozumie, gdy dostanie w dupę.”
Atak koalicji sejmowo-kościelnej na elementarne prawa kobiet jest jednym z etapów tej bolesnej upokarzającej nauki. Wściekłość kobiet (nie tylko kobiet, bo w przypadku wejścia w życie tej złej ustawy faceci będą obrywać rykoszetem) i ożywienie medialne prawdopodobnie przyczyni się do wzrostu świadomości społecznej. Nie wszystko od razu: część wojowniczek nadal będzie o wszystko obwiniać „tego strasznego kaczora z Żoliborza”, lecz jakiś procent zauważy logiczne związki między charakterem tej ustawy a obsesjami Kościoła oraz tęsknotami tegoż Kościoła za ustrojem feudalnym, w którym kobieta stała o jedno oczko wyżej od zwierzęcia domowego. Poczucie zagrożenia jest dobrym katalizatorem procesów myślowych – można więc liczyć, że po akcji @czarny protest zrozumienie, KTO rzeczywiście sprawuje władzę w Polsce obejmie ciut większy odsetek obywatelek i obywateli.
Aspekt edukacyjny jest bardzo ważny:
Wystarczy, że Panie nie pójdą z dziećmi do kościoła w niedzielę. Tak naprawdę tą ustawą steruje ePiSkopat. I to jego najbardziej powinien zaboleć odpływ klienteli. Usługi duchowe są intratnym interesem pod warunkiem, że mają klientów. Jeśli osłabi się popyt na te usługi, korporacja KK spuści z tonu i przestanie dyktować kobietom jak powinny żyć. Póki co niewinne owieczki idą sumiennie do kościoła i pozwalają programować własne dzieci, które nasłuchają się tych farmazonów z ambony, tydzień po tygodniu, aż same zaczną w to wierzyć. Wielokrotnie powtarzane kłamstwo staje się prawdą. Pamiętajcie Panie – hajs musi się zgadzać, a kościół to tylko biznes, polityka i wpływy. Ktoś musi utrzymywać tych niedojrzałych chłopców dyktujących Wam jak żyć i tak się składa, że to jesteście także wy, drogie Panie.
(Komentarz z forum GW)
Kobietom należy się cała prawda całą dobę. Powinny zauważyć, jak kler panoszył się w Polsce przez ostatnie lata i, że klerowi nigdy dość. Po przywilejach dla duchowieństwa, ubezpieczeniu na koszt podatnika, wprowadzeniu religii do szkół i uzyskaniu miliardowych odszkodowań za utracone włości – Kościół zapragnął dobrać się kobietom do… wiadomo czego. Wiadome było, że tak się stanie. Czy kiedyś księża odpuścili? Jeśli z jakimś pomysłem nie udało się im jednego roku, to przeczekali i ruszali do ofensywy za rok, dwa, gdy wprowadzili do Sejmu partię sobie podległą i urobioną jak plastelina. Potem oczywiście żądali zapłaty za poparcie. Ten scenariusz realizuje się obecnie: kobiece zdrowie, życie i poczucie bezpieczeństwa jest Szanowne Panie „daniną”, którą PIS składa na ołtarzu dobrej współpracy ze środowiskami katolickimi.
Oficjalnie Episkopat może umywać ręce, paru tzw. światłych księży może krytykować „dobrą zmianę” , co nie zmienia faktu, że Parlamentarzyści są pod stałą presją hierarchów, a ministrowie, jako stali goście wiadomych rozgłośni są emisariuszami, którzy przywożą instrukcje i życzenia drugiej strony. Kościół katolicki jest de facto koalicjantem w obecnym rządzie. Zatem logika podpowiada, że protest przeciw łamaniu praw ludzkich należy skierować nie do rządu i nie należy czekać do poniedziałku, lecz zacząć w go niedzielę. Powstrzymać się od udziału we mszy, a tym samym osłabić instytucję, której dogmaty są pierwszym i jedynym źródłem opresyjnej polityki. Schorzenia nie leczy się naskórkowo. Logicznych wniosków nie da się przykryć lub odłożyć na bok. Bo one wrócą przy okazji kolejnego zamachu na wolność obywatelską. Kosztowna i bolesna sesja w zbiorowej psychoterapii będzie się powtarzać.
PS. I na tym można by zakończyć, gdyby nie pokusa, aby przewidzieć ciąg dalszy. Istnieje bowiem prawdopodobieństwo, że tytułowe czarne sobie pokrzyczą i wrócą we wtorek do pracy z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku (tego im nikt nie może odebrać!), natomiast czarni (i purpurowi) zwąchawszy zagrożenie ogłoszą, że z miłosiernych powodów apelują do parlamentu o złagodzenie wniesionej ustawy, a najlepiej o pozostawienie jej w obecnej „kompromisowej” wersji. (która nota bene wcale kompromisową nie jest, bo dostęp do tak do in-vitro jak do usuwania ciąży we wczesnej fazie powinien być bezwarunkowy, traktowany na równi z innymi zabiegami medycznymi). W ten sposób sukienkowi dobrodzieje na jakiś czas zdejmą z kobiet widmo zagrożenia i znowu wyjdą na jedynych sprawiedliwych. Odwracanie kota ogonem to w końcu ich specjalność. Praktykują to od 2000 lat.
Tagi: czarny protest, państwo opresyjne, realna władza KK, ustawa antyaborcyjna, zdrowie kobiet
1 października 2016 o 21:09 |
To może, żebyśmy już tak wzajemnie się nie powtarzali, przybliżę własną teorię genezy specyficznego stosunku polskich biskupów do kobiet. Jeśli przejrzysz ich biografie, to ogromna większość biskupów mianowanych przez Santo Subito miłośnika pomników własnych stawianych za cudze pieniądze, to ludzie wywodzący się z grajdołków, przy których Wadowice, to niemal metropolia. Czym takie miejsca się charakteryzowały przed erą telenoweli i internetu? Poduszką w oknie, plotami na rynku i w kolejce po chabaninę, perfekcyjnym systemem „weranda news”! Tam każdy wiedział wszystko, co INNI POWINNI ZROBIĆ, zwłaszcza jak cnotliwe i pracowite być powinny kobiety, jedynie jak sami powinni się zachować- tego nie wiedzieli- chlając, gwałcąc, bijąc i chodząc pilnie do kościoła. To są miejsca, gdzie mimo telewizji cyfrowej i internetu, nadal część populacji tym żyje. Czym skorupka za młodu…. Może nie do końca, bo ludzie dzielą się na uczących się na błędach i na nieprzyznających się do błędów i tylko ta druga grupa pasuje do przysłowia o skorupce.
1 października 2016 o 21:38 |
Pochodzenie biskupów to może i dobry trop, choć nie jestem przekonany, że wyłącznie nasiąkanie skorupki determinuje ich dalsze wybory, uczynki, ideologie. Sam wychowałem się na wsi i – jak powiedział George Carlin o sobie – byłem katolikiem, dopóki nie osiągnąłem reasonable age, czyli przekładając na polski, póki nie wyrosłem z głupot.
Obecnych biskupów ukształtował raczej oportunizm i przekonanie o własnej wyjątkowości. Szli za narzuconym przez JPII trendem, podlizywali się komu trzeba i osiągnęli wyżyny w karierze. Teraz uwierzyli w swój geniusz. Tak się dzieje z politykami, lekarzami, oficerami i akademikami a szczególnie jest to widoczne w tak zakompleksionych krajach jak Polska.
Zauważ że w Irlandii mało ludzi ma fioła na punkcie swojego pochodzenia lub sprawowanej funkcji społecznej. Nawet jak należą do elity (znam rodzinę, z której pochodziło dwóch premierów kraju, a przodkowie byli masonami) to się z tym nie obnoszą, bo czują/wiedzą, że to byłby największy obciach. W bezpośrednich relacjach z nimi żadnej „palmy” nie dostrzegłem, a w końcu jestem tylko emigrantem
Co do traktowania kobiet – w jednym z tekstów o historii i sztuce przytoczyłem, co powiedział teolog chrześcijański Św. Klemens Aleksandryjski (ok. 150-ok. 215):
„U kobiety sama świadomość jej istnienia powinna wywoływać wstyd.”
Św. Augustyn, jeden z największych Ojców Kościoła (354-430) był bardziej precyzyjny:
„Kobieta jest istotą poślednią, która nie została stworzona na obraz i podobieństwo Boga. To naturalny porządek rzeczy, że kobieta ma służyć mężczyźnie.”
W XV wieku florencka rada miejska ustanowiła specjalne patrole mające napominać kobiety pokazujące się publicznie w strojach zbyt bogatych, aby:
“te znane ze słabości istoty nie zapominały, iż mają być przede wszystkim podporządkowane swoim mężom. Albowiem ich obowiązkiem jest spłodzone przez mężów dzieci nosić w sobie niczym w worku aż do urodzenia.”
Średniowiecze jest glebą, w której polski katolicyzm mocno zapuścił korzenie. Naiwni są ci, którzy sądzą, że można mu nadać jakąś ludzką twarz. Wystarczy zestawić powyższe cytaty z treścią obecnie procedowanej ustawy pisanej przez „Ordo juris”.
1 października 2016 o 21:54
Oczywiście, że nasiąkanie skorupki nie może być jedyną podstawą późniejszych wyborów. Później będą nowe doświadczenia, które również będą wywierać wpływ na postępowanie, jednak to co pisałem o podziale na ludzi uczących się na błędach i nie przyznających się do błędów, ma tu według mnie kluczową rolę. Uczenie się na błędach pozwala dorosnąć, nieprzyznawanie się do błędów, pozostawia człowieka dorosłym smarkaczem. To dlatego Ty dorosłeś, a wielu Twoich kolegów- nie.
Co do filozofów Kościoła, nie sądzę, by teolodzy się nimi przesadnie przejmowali podobnie, jak nieprzesadnie przejmują się Pismem Świętym- wybierają z nich to, co jest dla nich wygodne.
1 października 2016 o 22:02
To jeszcze jednym zdaniem dopowiem: wybierają to co dla nich wygodne i zarazem to, na co pozwala im posłuszny wierny lud.
Obecna reakcja kobiet na ewidentny zamach na ich prawa dla wielu będzie początkiem odzyskiwania wolności od religijnej opresji. Tego za chwilę biskupi zaczną się bać.
1 października 2016 o 21:38 |
Bolesny komentarz do tej sprawy:
http://studioopinii.pl/ewa-karbowska-ja-jedna-z-na-istnienie-skazanych/
1 października 2016 o 21:44 |
Przeczytałem komentarz Pani Ewy. Jej słowa – na szczęście nie kierowane do mnie – wbijają w fotel.
2 października 2016 o 9:38 |
Około 7 tygodnia istnienia płodu zaczyna bić jej/jego SERCE – we wszystkich kulturach jest ono symbolem życia i ludzkich uczuć. W jaki sposób więc tak oczytany, światły, obyty humanista jakim jawi się Laudate w innych wpisach może być takim antyhumanistą pisząc o usuwania ciąży „we wczesnej fazie powinien być bezwarunkowy, traktowany na równi z innymi zabiegami medycznymi”.
Tak wiem pisałem że nie wrócę ale natura ludzka zmienną jest. Jeżeli mój wpis będzie niewidoczny to będzie dowód gdzie masz Pan tak naprawdę humanizm i demokrację.
2 października 2016 o 10:10 |
We wszystkich kulturach Słońce odgrywało szczególną rolę, oddawano mu cześć boską, a chrześcijanie po dziś dzień święcą święta oparte na tym kulcie. Humaniści mają to do siebie, że używają mózgów. Jak się okazuje, Słońce jest gwiazdą, a nie Bogiem myślącym jak kto…, oczywiście przygłupi człowiek, któremu się wydaje, że jeśli coś powstało, to rozmyślnie, bo jakżeby inaczej.
Wracając jednak do serca- technicznie jest to pompa. Wszystkie kultury dopóki były na tyle przygłupie, że tego nie wiedziały, umiejscawiały w sercu uczucia. Jak się okazało, jak na niedouczonych przystało- umieszczali je tam błędnie, równie dobrze mogliby je umieścić w zwieraczu odbytnicy.
Wracając do tematu ciąży: Jeśli już coś determinuje zbliżenie zarodka ludzkiego do czującego człowieka, to układ nerwowy, który intensywnie zaczyna się rozwijać dopiero w drugim trymestrze, pod koniec którego rzeczywiście ma podobną ilość połączeń nerwowych, jak dziecko. Żeby czuć (a nie jedynie reagować, jak oderwana noga żaby dotknięta igłą w laboratorium), potrzeba co najmniej tych trzech miesięcy.
2 października 2016 o 10:14
Przy okazji: kultura katolicka bardzo utrudniała profesorowi Relidze ratowanie ludzi przeszczepem serca, dziś katabasy radośnie składają swe otłuszczone pompki w ręce kardiologów i nie stać ich było na uczestnictwo jako gość (a nie główny prowadzący) w pogrzebie profesora.
2 października 2016 o 10:18 |
Zenek przynudzasz. Mój humanizm każe mi wierzyć we wrażliwośc i odpowiedzialność kobiet, dlatego jestem za tym aby nie stawiać im żadnych ograniczeń. Kiedy chcą i muszą dokonać zabiegu – powinny mieć do tego prawo. „Bijącym sercem” nie wymachuj, bo aborcja to nie jest kaprys – często chodzi o zaoszczędzenie cierpienia potworkowi z bijącym sercem ale nie wykształconymi innymi organami. Często chodzi o ratowanie życia jak w tym przypadku: https://www.theguardian.com/world/2014/sep/11/savita-halappavanar-abortion-ireland-medical-team-disciplined
Dlaczego kurwa muszę ci tłumaczyć oczywistości? Poczytaj sobie linkowany artykuł, jeśli nie znasz angielskiego, to się zwróć do jakiegoś humanisty, a mnie nie zawracaj więcej gitary.
2 października 2016 o 10:41 |
Oj jakże mi też brakowało: zjednoczonego ataku towarzystwa wzajemnej adoracji i nawiedzonych obrońców Laudate – jedynego mającego rację naszego objawionego w Irlandii Słońca Inernetu, który tyle wie o Polsce będąc za granicą, co dziecko jedzące ciastka przez szybę cukierni. Wiem, wiem przecież w „internatowym” wydaniu Wyborczej napisali… i wszystko jasne toż to przecież Nasze Słońce Zielonych Wzgórz następca w prostej linii Słońca Karpat – wszystko wie na odległość.
2 października 2016 o 10:45 |
Zabrakło ci argumentów i wpadłeś, żeby obrażać, tak? Chyba znowu wylecisz za burtę.
2 października 2016 o 11:14 |
Powyższy tekst pisałem przy muzyce Klausa Schulze.
Nagranie trwa ponad godzinę, dałem się wciągnąć. Polecam.
2 października 2016 o 12:19 |
Zastanawiam się czasami po co i dlaczego się tu u Ciebie pojawiam ale to właśnie chyba ta wspólnota pokoleniowa odczuwalna pomimo odmienności poglądów daje tą wrażliwość ludzi wychowanych na audcjach „Trójki” chociażby niesamowity głos Jerzego Kordowicza puszczającego muzykę elektroniczną czy Piotra Kaczkowskiego Pink Floyd itp. a potem ostrzej Marka Wiernika czy Romana Rogowieckiego od Punka do Nowej Fali. Coś co wyczułem czytając kiedyś Twoje teksty: taką nić wspólnych klimatów i przeżyć lat młodości nieosiągalne w obecnych czasach. Nie studiowałeś w Krakowie na AR – skądś Cię kojarzę. Współczuję Ci że musiałeś wyjechać na zachód bo biorąc pod uwagę zaangażowanie i sposób przeżywania tego co dzieje się w Kraju to na pewno zależy Ci aby tutaj było normalnie i pewnie fajnie byłoby mieszkać i pracować w drugiej Irlandii ale to pewnie nastąpi gdy pewne pokolenie przestanie istnieć – tylko proszę nie pisz znowu że się wzruszyłeś. Ale żeby nie było za słodko to ja wolę stare Tangerine Dream ponieważ solowy Schulze nieco przynudza.
2 października 2016 o 13:34 |
No widzisz! Potrafisz pisać i się nie czepiać.
Na drugą Irlandię w PL się nie zanosi, z wielu powodów: społecznych, demograficznych, geograficznych i ekonomicznych.
Polska za to ma szansę stać się drugim Salwadorem (więzienie za poronienie) i zbankrutowaną Wenezuelą w jednym.
Tangerine Dream też słucham – podoba mi się ścieżka dźwiękowa z filmu „Thief”. Na więcej wynurzeń nie licz.