Miała tu być relacja z pobytu w kolejnym pięknym mieście, ale ponieważ wczoraj odbył się marsz KODu, którego echa nadal są w Internecie żywe – muszę kilka słów temu zjawisku poświęcić.
Z oczywistych przyczyn na marszach nie bywam, mam nadzieję, że kiedyś mój grafik cudownie skoreluje się z grafikiem manifestacji, że do wielotysięcznego tłumu dołączę i zrobię sobie fotkę z panem Wujcem lub panią Ostaszewską. Nie mam powodów, by wątpić w dobre intencje założycieli ruchu oraz tych wszystkich, którzy biorą udział w marszach poświęcając swój czas i pieniądze. Od początku istnienia KODu mocno mu kibicuję, dostrzegam jego mankamenty, lecz jako zwolennik demokracji, wolności osobistej i paru jeszcze humanistycznych wartości – wielkiego wyboru nie mam. W powodzi chamstwa, złodziejstwa, złowrogiego nacjonalizmu oraz politycznego, edukacyjnego i ekonomicznego szkodnictwa KOD stał się ostoją rozsądku, troski o państwo i przykładem tolerancji. To bardzo dużo, bo KOD nie zamierza być bojówkarskim ruchem dążącym do konfrontacji z PISem. Lustrzane odbicie sekty kaczyńskiego to ostatnia rzecz, jaka byłaby Polsce potrzebna. KOD jest w polskim życiu społecznym reprezentantem tego, co przyzwoite, rozumne, nacechowane szacunkiem dla ludzi i dla prawa. Nie jest nim w żadnym wypadku instytucja, która winna nim być z racji swego charakteru i wyjątkowego statusu czyli kościół katolicki.
Bo kościół akurat ustawił się po drugiej stronie. Twardo trzyma ze złodziejskim, oszukańczym PISem i wcale się tego sojuszu nie wyrzeka. Dlaczego niby miałby się wyrzekać, skoro (państwowa) kasa płynie doń szerokim strumieniem, niezliczone ulgi i nieformalne układy czynią kler kastą uprzywilejowaną a zapowiedzi reform szkolnych dają biskupom podstawy, by sądzić, że koniunktura jeszcze parę latek potrwa: zindoktrynowane pokolenie młodych polaczków, nawet po zmianie władzy nadal będzie napełniać księżowskie kieszenie datkami a w razie próby oddzielenia Kościoła od Państwa stanowczo i gorliwie będzie „bronić wiary”. Tresura „janczarów” musi trwać.
Zacząłem o KODzie, a zeszło mi na kościół. Czyżbym miał obsesję? Nie, po prostu zestawiłem dwie grupy interesów, które zgodnie z prawami logiki winny się wzajemnie zwalczać i wykluczać, tymczasem u wielu zacnych ludzi deklarujących przywiązanie do demokracji i wartości ogólnoludzkich występuje rodzaj pomroczności, która nie pozwala im dojrzeć oczywistych faktów. Złowieszcza i inspiratorska rola koscioła w destrukcji zycia publicznego jest zbyt często przemilczana i bagatelizowana. Zmęczeni cała sytuacją i zagrożeni bezpośrednimi skutkami „podłej zmiany” ludzie psioczą na kaczyńskiego i jego ekipę, wieszają psy na posłance pawłowicz (ona, tak jak misiewicz albo suski jest na etacie błazna odwracającego uwagę od spraw poważniejszych), a nie zauważają, że bezpośredniej inspiracji i moralnego wsparcia udziela PISowi zwierzchnictwo kościoła katolickiego. Bandzior z Nowogrodzkiej wysyła kasę do Torunia a w zamian za to szamani z Miodowej ogłupiają elektorat. Od czasów premiera Mazowieckiego Episkopat trzęsie polską polityką a im bardziej usłużna władza, tym większe ma szanse trwać przy korycie, bo „dobrze obsłużeni” biskupi uruchomią swoich proboszczów do aktywnego uczestnictwa w kolejnej kampanii wyborczej.
Dwa wnioski: kiedy się chce zmieniać Polskę, nie można iść na marsz KODu w czasie wolnym między sumą a nieszporami. Albo się służy demokracji albo wrogom demokracji. Albo się pragnie wolności obywatelskich, przejrzystości w życiu publicznym i wyrównywania zapóźnień cywilizacyjnych albo się ma duszę niewolnika dumnego ze swojego zaścianka. Nie ma co udawać, że KK kocha demokrację albo, że biskupom zależy na relacjach Polski z Europą, na prawach kobiet i wzroście krajowego PKB. I niech nikt nie mówi, że kościół to nie biskupi, tylko ogół wiernych. Teoretycznie tak, fajnie to nawet brzmi „my tworzymy wspólnotę wiernych”, ale odpowiedzcie sobie od razu, ile wy w tej wspólnocie macie do powiedzenia? Praktyka pokazała, że Episkopat nie słucha nikogo prócz siebie. Jest głuchy na apele Franciszka, na opinie katolickich publicystów, na zatroskane głosy zasłużonych intelektualistów też katolickich. Zwykły parafianin jest dla kleru pospolitą owcą, która milcząco ma dać się policzyć na mszy (statystyki dają biskupom oręż w rozmowach z rządem i Parlamentem) a wcześniej wnieść stosowne opłaty i posłać dziecko do komunii.
Wiedzcie więc przyjaciele z KODu, że źródłem obecnego zła w tym samym stopniu jest PIS co polski kościół katolicki.
Prof. Środa nie pierwsza to zauważyła:
Myślę, że czas na jakąś rewolucję. Głosowanie w sejmie nad ustawami aborcyjnymi i skierowanie do komisji tej barbarzyńskiej (Stop aborcji), to kolejny, tym razem milowy, krok na drodze ku piekłu kobiet. (…)
Trzeba uderzyć w fundamenty tego fanatyzmu, głupoty, zaściankowości i nienawiści do kobiet, czyli w Kościół i jego cynicznych hierarchów żądnych władzy. Przestańcie chodzić do Kościoła, Bóg jest wszędzie! Wiara może być piękna a w Kościele jest tylko PiS i inkwizytorzy kobiet. Jak mówiła Arendt, największą przyczyną zła jest bezmyślność, posłuszeństwo, rutyna.
Obudźcie się ci, którzy wspieracie ten nieludzki kościół, a potem dziwicie się, że nie macie praw, że jesteście otoczeni przez złych, okrutnych ludzi, którzy bardziej przejmują się zapłodnioną komórką niż waszym życiem.
Wtóruje jej dziennikarka i feministka Paulina Młynarska:
„Tak długo, jak kościoły będą pełne, tak długo będziemy w czarnej dupie.”
I ma rację: jeśli chce się przywrócić demokrację oraz wyłonić władze, które rzeczywiście zadbają o rozwój kraju we wszystkich sferach, nie wystarczy co cztery lata wrzucić kartkę do urny. Przy powszechnej głupawce niedokształconych obywateli podżeganych przez połączone siły narodowo-katolickie głosik na lewicę lub partię centrową to za mało, żeby zapełnić sejm ludźmi kompetentnymi i odpowiedzialnymi. W tym względzie potrzebna jest poważna zmiana. Żeby przywrócić znaczenie słowu demokracja, obywatele muszą nabyć trochę wiedzy i zacząć odróżniać to co mądre, od tego co głupie; co służące ogółowi a co wyłącznie wąskiej, ubranej w patriotyczne i religijne pióra grupie idącej po trupach po władzę. Wielkim, najważniejszym zadaniem KODu jest edukacja obywatelska. To jedyna szansa na całkowite odrzucenie groźby dyktatury.
Ostatnie wybory dowiodły wielkich zaniedbań na tym polu: banda zmanipulowanych durniów wybrała bandę złodziei, żeby ci w ich imieniu rozpruli państwową kasę. Dla niepoznaki okrasili ten proceder bogoojczyźnianymi hasłami i parszywą propagandą. Obecnie trwa dzielenie łupów i odbywa się to wg bolszewickiego klucza: wam damy po 500 zł a dla siebie zatrzymamy odbite od poprzedników posady w spółkach skarbu państwa, zaprzyjaźnione szkole medialnej damy sute dotacje, wesprzemy projekt Św. Op. Bożej oraz wymyślimy tysiąc księżycowych projektów, których beneficjentami będą ludzie „lepszego sortu”.
Dzięki KODowi i wszystkim ludziom zaangażowanym w jego akcje ta tragiczna sytuacja może się zmienić. Pod warunkiem wszakże… patrz wyżej.
Tagi: KOD, prof. Środa, wiedza obywatelska, zaniedbanie, świadomość społeczna
26 września 2016 o 8:13 |
Przecież od dawna to widać iż Polska kolonią Watykanu jest.
Nigdy ze społeczeństwem nie konsultowano,nikt nie zapytał a wprowadzono:
-powołania do życia Komisji Majątkowej
-prac nad konkordatem
-ratyfikowania go
-wprowadzenia cichcem religii do szkół
-zawieszenia krzyży na ścianach gdzie się tylko da
-utworzenia Ordynariatu Polowego nie podlegającego kontroli państwa
-wprowadzenia paszportów dyplomatycznych dla wielu sutannowych postaci
-pokropków przez kler czego się tylko da
-wpisania do KK art.196
-finansowania z budżetu katolickich partii, szkół i uczelni
Kolejne rządy potulnie spełniały życzenia biskupów, nikt nie śmiał zmienić restrykcyjnej ustawy (anty)aborcyjnej, jeśli toczyły się jakieś dyskusje to tylko nad zmianami na gorsze. Dziś Polska ponosi konsekwencje tchórzliwej polityki wobec Kościoła katolickiego, klęska jest widoczna w niemal każdej dziedzinie życia. Kler panoszy się wszędzie: w szkołach, w szpitalach, w mediach, w polityce. W dodatku na nasz koszt.
A powiadają „Polsko stan z kolan” No właśnie A przed kim czy czym klęczy?
26 września 2016 o 16:34 |
Wieśku, dzięki za odwiedziny i komentarz. Ostatnie pytanie oczywiście nie do mnie, lecz do tresowanych przez „putinowskie tituszki” demagogów wmawiających ciemnemu ludowi, że Polska ze swoim mizernym zapleczem ekonomicznym, niefortunną geopolityką, katastrofalnym stanem nauki oraz z kulturą opartą na wałkowaniu militarnych porażek oraz nadymaniu się przy okazji świąt religijnych – że taka zaściankowa Polska ma szanse na odegranie jakiejś większej roli w światowej polityce i gospodarce. Dla tych jełopów sam fakt istnienia krajów bogatszych i bardziej niezależnych już jest upokarzający. Stąd mantra o wstawaniu z kolan i buńczuczne potrząsanie piąstką, żeby w Ameryce, Europie, Indiach, Brazylii, Kanadzie, Australii i Emiratach Arabskich wiedziano, jaką to potęgą jest ta spychana na margines i wykorzystywana Polska.
Tragiczne jest to, że wielu Polaków dało się nabrać na tę kaleką interpretację stanu rzeczy. Że ewidentna aberracja myślowa nie została u zarania wyśmiana i skreślona. No właśnie?
Czy wielowiekowa aktywność kościoła katolickiego w Polsce nie stworzyła gleby pod takie kwiatki? Czy łatwość wierzenia w rzeczy niesprawdzone lub zupełne brednie nie jest pochodną tak zwanej wiary religijnej, gdzie najważniejsze jest robienie z siebie ofiary oraz bezkrytyczne przyjmowanie podrzucanych dogmatów i mitów?
Uważam, że tak – Polaków od dawna nikt nie uczył trzeźwego rozumowania, za to w cenie była ślepa, dogmatyczna wiara. Kiedyś sekretarze partyjni, a dziś kościelni kaznodzieje (i publicyści) za cnotę uznają posłuszeństwo narzuconej ideologii, za występek zaś myślenie analityczne, czerpanie wiedzy z różnych źródeł i poddawanie w wątpliwość tego i owego.
Religia, jako jedno ze zjawisk towarzyszących rozwojowi rasy ludzkiej jest czymś fascynującym.
Pech chce, że jej rola jeszcze się nie skończyła, że jako ludzkość nie osiągnęliśmy jeszcze takiego poziomu samoświadomości, by wszelkie religie odstawić na boczny tor. Tak jak parowozy odstawia się do skansenu i oprowadza wycieczki 🙂
Patrząc na polskie podwórko: bieżące wydarzenia pozwalają mieć nadzieję, że dzięki rządom pisowskiej swołoczy proces laicyzacji przyspieszy. To w zasadzie jedyny plus ich rządów, bo jest jasne jak słońce, że z tej rozpierduchy kościół musi wyjść osłabiony. Dlaczego mi na tym zależy? – to temat na osobną dysertację 🙂
26 września 2016 o 16:43 |
Nic dodać, nic ująć. Może tylko to, że ten proces „przecierania oczu” już trwa – jest szansa, że KRK zajdzie ze sceny razem z pisem, a ludzie wierzący zorganizują się poza obecnym klerem.
26 września 2016 o 18:15 |
Kibicujemy tej szansie, Tetryku!
26 września 2016 o 17:30 |
Na portalu społecznościowym natknąłem się na taki wpis:
„Każda szanująca się, normalna kobieta, od dziś nie powinna przekroczyć progu żadnego kościoła! Bo to kościół jest największym wrogiem kobiet! Chory na wskroś, przeżarty hipokryzją i obłudą. Namawiam więc serdecznie, aby polskie kobiety przestały masowo popierać swych własnych oprawców. Nie dawać pasożytom żadnych pieniędzy. Nie przyjmować „po kolędzie”, nie chrzcić, nie brać ślubów kościelnych.”
Od siebie dodam: i każdy szanujący siebie, swoją kobietę i swój związek mężczyzna”.
Gdy „słowo stanie sie ciałem” może się skrobną w łeb.
Bo „mamone”oni kochają bardziej niz Jezusa, a nauki to oni maja..
Choc ze stanu majętności + marności płynące z Unii jako „dodatki rolne” wynika „hierarchowie wyżywia się sami”
„Szeregowcy”będą mieli trochę gorzej.
26 września 2016 o 18:14 |
Wieśku, też czytałem ten tekst na Facebooku. Śmigamy po tych samych szlakach 🙂
Ach, zapomniałem dodać: w całości zgadzam się z tym co pisałeś wcześniej jak i tym cytowanym tekstem. Plusem jest, że takie śmiałe propozycje krążą, co jeszcze 7 lat temu było rzadkością, nawet w blogosferze. To uboczny efekt „kato-pisowskiej rewolucji”. Vivat Episkopat! Jak celnie strzela sobie w kolano 🙂
26 września 2016 o 21:37 |
A tu zwiastun wielekroć przepowiadanej katastrofy:
http://natemat.pl/190885,niecaly-rok-rzadow-pis-i-39-mld-zl-strat-inwestorzy-wyliczyli-o-ile-spadla-wartosc-spolek-skarbu-panstwa
27 września 2016 o 9:33 |
I to jest tez moje zdanie

27 września 2016 o 21:06 |
Słowa powyżej Eco włożył w usta któregoś ze swoich bohaterów – to tak, jakby Sienkiewiczowi przypisywać „moralność Kalego”.
Doskonałość cywilizacja osiągnie nie niszcząc kościoły (Daesh idealną cywilizacją?), tylko ugruntowując przekonanie, że nikt nie ma prawa narzucać drugiemu swoich przekonań przemocą – czy to fizyczną, czy psychiczną.
27 września 2016 o 21:14 |
Jakiś miesiąc temu powtórnie czytałem „Cmentarz w Pradze”. Smakowite – z mojego osobistego punktu widzenia – cytaty dostrzegałem na co trzeciej stronie. Niektóre bardzo pasują do opisu obecnych „gorących” zjawisk społeczno- religijnych, inne są natury obyczajowej, filozoficznej. Znakomita książka, ale nie można jej używać jako przewodnika po naszych czasach. No i rzeczywiście – nie powinno się zamieszczać cytatu z powieści, podpisując go nazwiskiem autora. Jeśli już, to imieniem fikcyjnej osoby, które te słowa wypowiedziała.