Nieuniknione rozstania

Tegoroczna zima nie zaskoczyła drogowców – za to większość społeczeństwa zaskoczyła skala bezczelności z jaką PIS rzucił się na struktury państwa. Reakcją na zmiany przeprowadzane pośpiesznie i w bolszewickim stylu jest powstanie KODu i masowe manifestacje. Jednak – czemu trudno się dziwić – wielu ludzi nadal jest zdezorientowanych. Na forum KODu trwa wymachiwanie szabelkami i powtarzanie naiwnych haseł „zima wasza, wiosna nasza.” Ale zaklinanie rzeczywistości nie pomaga jej zmieniać. Bez fundamentalnej wiedzy o rzeczywistości w jakiej znalazła się Polska, bez rozpoznania celów, jakie przyświecają narodowym socjalistom z PIS, trudno będzie znaleźć antidotum na tę zarazę. Antidotum się znajdzie. Nie natychmiast, bo trzeźwienie z katolicko-zaściankowego snu musi potrwać kilka lat i wcale nie będzie bezbolesne. Ale to może być długotrwała i jedyna korzyść obecnej pisowskiej próby zniewalania umysłów i deptania godności Polaków.

Seweryn Blumsztajn powiedział wczoraj na wiecu, że wierzy w możliwość obrony wolnego słowa, ale równocześnie boi się potęgi kłamstwa.
Ma rację. Wobec bezczelnego odwracania kota ogonem, kiedy kneblowanie mediów nazywane jest przywracaniem wolności, a zamach na konstytucję usprawiedliwia się „wolą narodu” – jesteśmy poniekąd bezsilni. Nie możemy odebrać szaleńcom władzy, nie możemy im zabronić wygadywania głupstw i kompromitowania Polski. Możemy protestować przeciw łamaniu prawa. Możemy śmiać się z ich niedorzeczności, straszenia wiatrakami, wegetarianami i rowerami. Śmiech jest zdrowy, ale najważniejsza w „sztuce przetrwania” jest solidna wiedza, która na kłamstwa uodparnia i pozwala przeniknąć zamiary przeciwnika. Ciekawe obserwacje o celach przyświecających Kaczyńskiemu znalazłem w artykule Piotra Pacewicza:

Po co Kaczyński tak obraża swoich przeciwników? Żeby podkreślić, że nie mieścimy się w horyzoncie polskości, jesteśmy pasożytem na ciele polskiego, czyli PiS-owskiego narodu. Ta prawda jest ważniejsza nawet niż pragmatyzm, nie poddaje się kalkulacji.

To wszystko dobrze tłumaczy także nieprzywiązywanie nadmiernej wagi do reakcji partnerów europejskich (inaczej może być z USA). Bo to już nie są żadni partnerzy. (..)

Wszystko to może jednak znaczyć, że jest gorzej niż gdyby w grę wchodził tylko zamach na demokrację. Wiadomo nie od dziś, że w obronie najświętszych wartości wolno sięgnąć po najbardziej podłe środki, z przemocą włącznie. I nie ma tu większego znaczenia, czy funkcjonariusze państwa PiS wezmą udział w tej narodowej terapii z przekonań (np. religijnych czy nacjonalistycznych), z chęci odreagowania zadawnionych frustracji czy z czystego koniunkturalizmu.(…)
To wszystko stwarza też problem przed obywatelskim ruchem oporu, który w odróżnieniu od przeciwnika nie tworzy jednej formacji kulturowej. Na manifestację przychodzą konserwatyści i lewacy, wierzący i niewierzący, jakby z preambuły konstytucji wzięci. (…)

Dobra wiadomość jest taka, że wartości demokratyczne – wolność, równość, różnorodność – odzyskują właśnie utracony blask. Bo są one jak powietrze, odczuwasz je najsilniej, gdy zaczynasz się dusić.

Jest jeszcze drugie pytanie, na nieco dalszą przyszłość, gdy epizod PiS przeminie. Jak zbudować demokratyczną Polskę, w której na co dzień będziemy oddychać wolnością, równością i różnorodnością?

Diagnoza Pacewicza jest wprawdzie interesująca, ale niepełna. Wydaje mi się nawet, że doświadczony publicysta celowo zasłonił sobie jedno oko dłonią, żeby nie być zanadto przenikliwym. Tylko taki trik tłumaczy, dlaczego pisząc o podszytej paranoją aberracji pisowskiej wierchuszki nie zauważył lustrzanego odbicia tej formacji. Kościół katolicki – identycznie jak PIS – sporą część Polaków od dawna uznaje za pasożytów i przeciw nim szczuje swoje owieczki. Polski Kościół z furią atakuje wszystko, co mu nie sprzyja i nie jest podporządkowane. Strategia oblężonej twierdzy i wynajdywanie wrogów tam, gdzie ich nie ma – to nie patent Kaczyńskiego. On korzysta z gotowego wzoru . Pacewicz pisząc o „oddychaniu wolnością i równością” z pewnością coś ważnego przeoczył.

Kościół, który optuje za równością w Niebie a ziemskiej wolności nie znosi, w ogromnym stopniu przyczynił się do obecnej katastrofy i zapewne się nie opamięta. (Przykład asekuranckiego zachowania hierarchów widzieliśmy podczas awantury o krzyż w 2010 r.) Zamęt społeczny i pogarszające się warunki życiowe „prostego ludu” zawsze były czynnikiem Kościołowi sprzyjającym. Kto tak dobrze utuli zestrachane i niepewne jutra owieczki jak nie złotousty kaznodzieja niosący religijne pocieszenie? Dobrobyt i demokracja to nie są ulubione bajki kościelnych strategów. Spójrzmy na prawosławną Cerkiew „cudownie odrodzoną” w Rosji za czasów Putina. Tam jest to, co syte tygryski w czarnych i purpurowych sutannach lubią najbardziej.

Od dawna czekam aż większość publicystów zacznie kojarzyć podstawowe fakty, że nie tylko Eliza Michalik i Cezary Michalski (oboje po przejściach w obozie prawicowym) będą wygarniać kawę na ławę. Czekam aż zjawiska, które od lat są dla mnie oczywistością staną się zauważalne dla prominentnych publicystów, których zadaniem jest prześwietlać rzeczywistość, a nie lawirować po jej obrzeżach. Tymczasem od lat polityczną świadomość Polaków kształtują wierni uczniowie i uczennice JPII, którzy własne przekonania religijne i koniunkturalizm cenią wyżej niż „oddychanie wolnością”. Być może nie do końca pojmują znaczenie tych słów. Nawet Adam Michnik rzadko zdobywał się na ostrzejszą krytykę Kościoła. W sytuacjach, gdy hierarchowie naprawdę „przeginali”, Michnik wolał przypominać zasługi księży stanu wojennego i społecznie ważną rolę kleru w czasach realnego socjalizmu.

Polska odzyskała niepodległość 26 lat temu i od tego momentu Kościół zajął się powiększaniem swoich wpływów. Przestał bronić społeczeństwa przed władzą, bo nie było takiej potrzeby. Mocno się za to do władzy przyssał. Wszedł w jej krwioobieg do tego stopnia, że coraz trudniej odróżnić, które decyzje władza podejmuje samodzielnie a które z wiadomej inspiracji, na czyje życzenie…

Łatwo się w tym pomieszaniu ról pogubić, dlatego z satysfakcją przyjmuję komentarze świadczące o trzeźwości spojrzenia:

„Kościół stał się wydziałem propagandy PiSu, zaś PiS jest zbrojnym ramieniem Kościoła. Rachunek za Kaczyńskiego należy wystawić biskupom. Rachunek za sojusz z agentem Putina niejakim Rydzykiem należy wystawić Kaczyńskiemu. Nie można oddzielać lewej i prawej ręki. To są dwie ręce tego samego ciała.”(internauta „Narciarz 2”)
Danuta Adamczewska-Królikowska opisała proces metodycznego zdobywania przywilejów przez Kościół w Polsce po 1989 r. I tak początkowo, w momencie tworzenia ustawy o wprowadzeniu lekcji religii do szkół:

Księża mieli pracować bez dodatkowego opłacania, po prostu zamiast w salkach katechetycznych, w klasach szkolnych. Wiemy teraz, że po latach zażyczyli sobie płacenia pensji i zapisów w Karcie Nauczyciela, pełnych nauczycielskich uprawnień, ale już nie obowiązków, bo ich pracy nie ma prawa nadzorować dyrektor szkoły. (…) W czasie całego cyklu nauki od przedszkola do matury kiedyś było co najmniej 12 godzin fizyki, teraz doszliśmy do 14 godzin religii, zaś fizyki tylko 6!

(…) Bez protestów łożyliśmy miliony na Świątynie Opatrzności, zwroty mienia, które rychło odsprzedawano z wielkim zyskiem, a rządy (nawet lewicowe) brały udział w święceniu wszystkiego co się dało – budynki, autostrady…

Popiskiwania niezadowolonych z takiego obrotu rzeczy kwitowano jako niedopuszczalny atak ateistów (w Sejmie nawet powstała specjalna Komisja do Przeciwdziałania Ateizacji), a wszystkie rządy zachowywały się jakby puszczały do nas oko – nie możemy inaczej, bo przegramy. Każdy rząd unikał jakiejkolwiek konfrontacji, bał się zatargów z Kościołem, a w tym czasie jego rola rosła i rosła. To ksiądz mógł łamać ciszę wyborczą, instruować wiernych, kto jest uczciwy, kto złodziej (…) Po wyborach stacje pokazują, kto jak i gdzie głosował – PiS wygrywał tam, gdzie Kościół ma największe wpływy – na wsiach i w małych ośrodkach, na wschodzie bardziej niż na zachodzie. Na razie nie widać by Kościół upominał się wdzięczności za ten kawał roboty, ale jeszcze wkrótce usłyszymy.

http://studioopinii.pl/danuta-adamczewska-krolikowska-pierwsza-wladza/

Już się upomniał: najnowszy Newsweek podaje, że „Sejmowa komisja administracji chce zwiększyć finansowanie kościelnej imprezy w Krakowie o 80 mln zł. Więcej o 17 mln zł państwo przekaże także na Fundusz Kościelny”.

Pobieranie publicznych pieniędzy wypracowanych przez całe społeczeństwo nie jest największym grzechem Kościoła. Trudno to sobie wyobrazić, ale największe zagrożenie płynie z jego nauk. Profesor Stanisław Obirek nie ma złudzeń, co do szkodliwego charakteru Kościoła w obecnej postaci. Były jezuita otwarcie wytyka kościelnym funkcjonariuszom szerzenie katolickiego fundamentalizmu i teologicznego zamordyzmu.

…bardzo lubię wydaną w 1965 roku książkę Włocha Ignazia Silonego „Uscita di sicurezza” – Wyjście bezpieczeństwa. On potrzebował go do odejścia od komunizmu, ja do odejścia od polskiego katolicyzmu, który staje się, moim zdaniem, coraz bardziej fundamentalistyczny.

Na pranie mózgów, zaprzeczanie nauce i szerzenie ksenofobii – tym zajmuje się fundamentalizm w każdej postaci – godzi się w Polsce ok. 40 % obywateli. Tyle wg oficjalnych statystyk nadal uczestniczy w mszach, wspiera KK materialnie i nabija jego statystyki.

Na forum Komitetu Obrony Demokracji ktoś krótkim zdaniem skwitował winę Kościoła w obecnym kryzysie. W obronie KK stanęła pewna pani zauważając, że nie cały Kościół jest zły, że ona w swojej parafii ma wspaniałego księdza, który nigdy o polityce nie mówi. Bywają tacy księża, ale nie wolno przeoczyć faktu, że „dobrzy” kapłani pełnią w KK rolę pożytecznych… sług. Do dobroci i poczciwości inspirują ich ci sami biskupi, którzy wygłaszają pełne jadu kazania, apelują do posłów o nieuchwalanie prawa przeciwnego naukom Kościoła i wreszcie piszący żenujące listy do zagranicznych polityków (bp Mering). Ci „dobrzy” kapłani, tak jak kiedyś św. Franciszek są po to, by budować pozytywną legendę Kościoła, żeby przyciągać i utrzymywać w jego szeregach jak największą rzeszę ludzi płacących datki. Masowość i bogactwo materialne stanowią o sile przetargowej Kościoła szantażującego kolejne władze. Do jakich przetargów stają zwierzchnicy Kościoła i jakie cele realizują, szarych mas nie powinno obchodzić, zresztą każdy żyjący w Polsce katolik, choćby najbardziej przywiązany do Kościoła, zdaje sobie sprawę, że nie ma w nim nic do powiedzenia. Jest niemą owcą, która musi iść tam, gdzie wskazują pasterze.

Wspomniana zwolenniczka KOD nie zauważyła zapewne, że idąc ramię w ramię z Kościołem i broniąc jego uprzywilejowanej pozycji, staje się de facto demokracji przeciwniczką. Deklaruje co innego, niż czyni. KOD powstał, żeby reagować na łamanie reguł demokratycznych przez obecną władzę, a władzę tę wypromował i intensywnie wspiera Kościół ( kto jeszcze śni o Kościele „łagiewnickim” stojącym w opozycji do „toruńskiego” niechże się wreszcie obudzi, tamtego Kościoła nie ma, po oddaniu przez Dziwisza krypty wawelskiej w łapy propagandy pisowskiej, po zakneblowaniu ks. Bonieckiego i zniszczeniu ks. Lemańskiego polski Kościół ma tylko jedno oblicze. A właściwie dwa oblicza: zacięta twarz Hosera i przebiegła, kupiecka buźka Rydzyka.) Czy 40% obywateli chce budować demokrację i praworządność w Polsce w oparciu o te autorytety?

Czy naprawdę ktoś wyobraża sobie, że możliwe jest odsunięcie PISu od władzy bez odsunięcia Kościoła od rozległych wpływów? Kościół nigdy z demokracją nie miał nic wspólnego, na dobrobycie obywateli mu nie zależy, najchętniej cofnął by Polskę do czasów feudalnych (co zresztą PIS na jego życzenie robi). Uzależnienie partii politycznych od łaskawości Kościoła doprowadziło do tego, że kampania wyborcza trwa przez cały rok, bo agitacja płynie z ambon. Nawet jeśli „dobry kapłan” ani słówkiem nie odnosi się do polityki. W tej sytuacji głos oddany co cztery lata w lokalu wyborczym nie ma większego znaczenia. Nawet jeśli ktoś z przekonania oddał głos np. na lewicę, ale co niedziela „dawał się policzyć” na mszy i zasilał kościelna skarbonkę – też przyłożył się do zwycięstwa PISu. Moc Kościoła i jego karta przetargowa tkwią w jego statystykach i społecznym poparciu. Wielu kolejnych premierów musiało w zaciszu gabinetu usłyszeć od biskupa groźby wyprowadzenia ludzi na ulice, jeśli zostanie wdrożona ustawa niezgodna z oczekiwaniem hierarchów.

Dopóki KK ma taką siłę przebicia jak obecnie, nigdy nie dopuści do rządzenia krajem partii, która nie będzie jeść mu z ręki. Dla wielu katolików jest to prawda niewygodna, woleli by tkwić w swoich religijnych przekonaniach a jednocześnie żyć w wolnym, przyjaznym i dostatnim kraju. Trudno z dnia na dzień przeorać sobie świadomość. Proces laicyzacji społeczeństwa rozłożony jest na pokolenia, jednak w warunkach podwyższonej gotowości, gdy okoliczności zmuszają do nagłej weryfikacji swoich sympatii, taki proces nabiera przyspieszenia. Dyskomfort wynikający z przynależności do Kościoła, który głosi opinie, na które się nie zgadzają, jest większy niż obawa przed opuszczeniem wspólnoty wiernych. Dla wielu drogowskazem mogą być słowa prof. Bartoszewskiego: „Kiedy nie wiesz jak się zachować, zachowaj się przyzwoicie.”

I w podobnym tonie Obirek:

Trzeba mieć odwagę odejścia od czegoś, co przestało spełniać elementarny wymóg przyzwoitości. Jeśli trwanie w związku, też z człowiekiem, oznacza powtarzające się upokorzenia bez możliwości przedyskutowania własnych racji, to jest to wystarczający i konieczny warunek, żeby odejść. Jeśli będzie się w tym trwało za cenę pseudoposłuszeństwa czy pseudowierności, to tak naprawdę podpisuje się wyrok pod własnym życiem. Przegra się, życie będzie klęską.

Komentarzy 12 to “Nieuniknione rozstania”

  1. Alex Says:

    Słowa profesora Bartoszewskiego, nie były i nie są drogowskazem dla rządzącej partii i jej zwolenników. Drogowskazem jest kk. On zawsze wie, jak się zachować i jak zebrać z tego plony. Nieuniknione rozstanie jednak nastąpi. Obawiam się, że będzie to o wiele za późno. Taki klimat. Notka cudowna (jak i poprzednia). Spójna i klarowna. Bardzo dziękuję za podzielenie się swoimi przemyśleniami 🙂 Pozdrawiam.

    • laudate44 Says:

      Masz rację. Zwolennicy „dobrej zmiany” , w myśl założeń swojego wodza, którego celem strategicznym było niszczenie autorytetów, chętnie opluwali Bartoszewskiego, Geremka, Wałęsę itd. Teraz plują na Owsiaka, Kijowskiego, Lisa. Wrogiem jest każdy kto zagraża kaczystowskiej wizji państwa i społeczeństwa, dla którego Kościół ma być jednym nauczycielem wartości moralnych , bo „kto podnosi rękę na Kościół…” 😦
      Ale moje prognozy nie dotyczą hardkorowej części społeczeństwa. Jest wiele osób, które PISu nigdy nie popierały, ale z osobistych powodów trzymają z Kościołem. Może nigdy dotychczas konieczność jednoznacznego wyboru nie była tak jaskrawa, może nigdy nie dostrzegali tego, że Kościół nie tylko zwalcza jakichś „onych”: ateistów i komunistów lecz, że jest wrogiem wartości, które im są drogie.
      Oni mają największy dylemat, bo nie da się być jednocześnie za i przeciw.
      Pozdrawiam

  2. Tetryk56 Says:

    Będąc z dawna przeciwny i pisowi i kk, nie jestem przedmiotem powyższych rozważań – ale zgadzam się z nimi w pełni.

  3. Woland Says:

    Cieszę się, że wróciłeś do regularnego pisania, bo w pewnym momencie miałem poważne obawy, że bezczelne poczynania PiS spowodują zamilknięcie wartościowych blogerów, a to z tego względu, że przecież ile razy można pisać o rzeczach oczywistych na przekór odwracającym kota ogonem. Sam mam z tym problem.
    W temacie notki: Już w czasach pierwszego dwulecia władzy PiS (2005-2007) zauważyłem, że prawdziwym ojcem łamania demokracji jest Rydzyk i kościelny beton. Na długo przed aferą Rywina ktoś napisał ustawę pod jednego nadawcę- Radio Maryja. Oczywiście mowa o ustawie o nadawcy społecznym. Ludzie, którzy ją pisali, popełniali przestępstwo dokładnie takie samo, jak mocodawcy Rywina.Później Rydzyk testował bezkarność w publikacji pomówień i ignorowaniu prawa- oczywiście „w imię Boga” (ciekawe którego, raczej Lucyfera, niż Jahwe). Testował też sterowanie partiami politycznymi, n.p. Porozumienie Polskie, ZChN, AWS, LPR, aż doszedł do PiS. Kwestią czasu było, gdy jakaś partia przejmie metody kleru: bezczelne odwracanie kota ogonem, bojkot nieprzychylnych mediów, dowolne pomówienia. Na marginesie: zawsze powtarzam, że kościół polski to organizacja o charakterze satanistycznym- wyznająca antydekalog. Nie tylko łamią przykazania „nie kradnij” i „nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu”, ale depczą nawet przykazanie „nie będziesz miał bogów cudzych przede mną”, nad Dekalog mając katechizm, nad Boga mając papieża JPII, nadpapieża Rydzyka, czy Jarozbawa Kaczyńskiego.

    • laudate44 Says:

      Dzięki Wolandzie za wizytę, rozterki ciągle aktualne…
      Atmosfera jest podgrzana, bynajmniej nie zniechęcająca – wielu komentatorów zwraca uwagę na liczne analogie między zachowaniem sekty PIS a innymi formacjami z przeszłości. Oczywiście zdeklarowani zwolennicy politycznego salta zwanego „dobrą zmianą” nie są w stanie zauważyć tych podobieństw. To wymaga odwagi i przenikliwości. Ale są osoby, które chętnie skorzystają z podpowiedzi, linków, cytatów. Dla nich piszę, póki mi się jeszcze chce. 🙂

  4. laudate44 Says:

    Odnośnie poprzedniej notki:
    Już wiadomo, że WOŚP uzyskała rekordowe wsparcie – hejty przyniosły efekt odwrotny. Ludziska się zmobilizowali i skarbonki zasilili. Ja zrobiłem to online. Internet to pożyteczny wynalazek! 🙂

  5. art Says:

    Ja przypuszczam, ze plan nowych włascicieli Wolski Ludowej jest prosty jak budowa bata. I nie potrzeba tu robić piętrowych analiz. Ich doktryna (ktorej sie domyslam, bo nie jest nigdzie jasno wyłozona) mowi „ciemny lud to kupi, natomiast wyksztalciuchow zastraszymy i spacyfikujemy”. Jak widac, pierwsza częsc jak na razie sie spełnia na skutek osmiu lat prania mozgow. Narzędziami do drugiej częsci będa posłuszne sądy, prokuratorzy, urzędnicy, resorty siłowe, i aparat propagandy szyderczo zwany „mediami publicznymi”. Jest to najkrocej mowiąc plan odbudowy PRLu w warstwie represyjno-propagandowej, ale z pozostawieniem gospodarki poza tymi mechanizmami. Mozna takze powiedziec, ze PiS chce zbudowac w Polsce drugie Chiny: represyjna kontrola nad umysłami, ale nie nad gospodarką.
    Ja mysle, ze taki plan wylągł sie w głowie Kaczynskiego na skutek jego paranoi. Kaczynski to jest typowy paranoiczny satrapa. Jego plan jest realistyczny, poniewaz był wielokrotnie stosowany w roznym natęzeniu, i wszędzie przynosił efekty poządane przez paranoicznego przywodce. Osobnicy tacy jak Kim Dzong Um (czy jak tam sie to monstrum nazywa) budują wokół siebie szczelny mur, zza ktorego rządzą represjami. To jest dokładnie marzenie Kaczynskiego, czemu dał dowod budując wokol siebie scianę z ochroniarzy. Sam ten fakt powinien byc od dawna traktowany jako niepodwazalny dowod obłędu. Teraz on te scianę będzie rozbudowywał na cały kraj. Pacyfikacja kolejnych instytucji wynika z samej chorej logiki takiego myslenia. Co na drodze, to nieprzyjaciel. W tej chwili TK, potem sądy, potem uczelnie, potem telewizje i inne media prywatne (publiczne zagarną zaraz na początku). Myslę, ze bardzo niedługo nastąpi atak na Agorę, poniewaz ludzie z GW musza byc cierniem w tyłku Kaczynskiego i jego pretorianow. Na tej drodze nie ma przystankow („walka klas nasila sie w miarę postępow budowy socjalizmu” – J. Stalin) poniewaz zawsze znajdzie sie ktos, kto przeszkadza paranoikowi. Paranoja lęgnie sie wewnątrz głowy, a nie na zewnątrz, wiec zadne działania nie zlikwidują u satrapy poczucia zagrozenia i przymusu kontrolowania otoczenia.
    Polskie społeczenstwo wpadło w tę sama pułapkę, co wiele innych w przeszłosci. Mając do czynienia z oczywista chorobą umysłową, społeczenstwo usiłuje sie doszukiwac sensu, drugiego dna, albo wrecz geniuszu. A to zaden geniusz, tylko bardzo inteligentny, ale poza tym zwyczajny paranoik. Jemu sie wszystko układa w spisek, bo na tym polega ta dewiacja. Nie ma na to lekarstwa. Takiego trzeba grzecznie prosic, zeby sie zamknął w domu i pisał kryminały. A jesli on te kryminały usiłuje realizowac, to nie wolno mu pozwolić. Niestety, ciemny lud nie czyta Kępinskiego i dlatego cały kraj zapłaci bardzo wysoką cenę za własną ciemnotę i brak oczytania w temacie dewiacji umysłowych.

  6. laudate44 Says:

    Dziękuję za analizę, choć jak sam zauważyłeś „nie potrzeba tu robić piętrowych analiz”. 🙂
    Unikam zajmowania się osobą Kaczyńskiego, (tyle już o nim napisano), bo on jest tylko produktem pewnej choroby, która dotyka polskie społeczeństwo nie zaprawione w demokracji. Za dużo w Polsce mentalności wyniesionej z socjalizmu, za dużo posłuszeństwa wobec Kościoła. Miał rację prof. Obirek pisząc, że wybór kard. Wojtyły na papieża wyrządził Polsce wielką krzywdę – za to zresztą został ukarany i w rezultacie wystąpił z zakonu i Kościoła.
    Władza nad umysłami zahipnotyzowanych ludzi sprawowana przez KK jest najważniejszą przeszkodą na drodze Polaków do demokracji i stabilnego rozwoju. Przy tej władzy wpływ Kaczyńskiego to jest mały pikuś. On bez Rydzyka i biskupów nic by nie zrobił.

  7. laudate44 Says:

    Dla czytających po angielsku ciekawa analiza sytuacji w Polsce: http://www.theguardian.com/commentisfree/2016/jan/17/poland-rightwing-government-eu-russia-democracy-under-threat

  8. Eva70 Says:

    Dzięki Laudate, nareszcie ktoś to napisał. Zgadzam się z każdym słowem Twojego tekstu. Sama od wielu lat w komentarzach na różnych blogach pisałam o tym, że bez Kościoła PiS Kaczyńskiego nigdy nie osiągnąłby takiej pozycji, a KK dotąd będzie odgrywał taką rolę w polskim życiu politycznym, dopóki będą pełne kościoły. Mam nadzieję, że będziesz kontynuował swoją misję. Serdecznie pozdrawiam.

    • laudate44 Says:

      Witaj Evo, czekałem aż się odezwiesz. Zawsze Cię tu chętnie witam. Czy to jest misja? Nie wiem.
      Mam troszkę czasu i małą obsesję na punkcie poczynań władzy ogłupiającej nieświadome masy, zatem czasem troszkę o tym popiszę. Najnowszy tekst jest co prawda o czym innym…
      Pozdrawiam w Nowym Roku 🙂

Dodaj odpowiedź do Alex Anuluj pisanie odpowiedzi