W zakończeniu poprzedniej historii wspomniałem, że Kościół nie uznał Jana XXIII i „wygumkował” go z oficjalnego pocztu papieży. Kościół ma do tego prawo, a o antypapieżu i tak wiadomo, bo rzetelni badacze nie mogą przemilczać tej postaci. Po pierwsze faktów nie da się wymazać z historii, po drugie Jan XXIII nie był znowu takim wyjątkowym łotrem na tle swojej epoki, żeby należało go uznać za „czarną owcę”. Inni ówcześni „namiestnicy Chrystusa” całkowicie aprobowani przez instytucję watykańską byli podobni, o ile nie gorsi.
Nie ma w tej opinii przesady, łatwo prześledzić oficjalne życiorysy papieży i zestawić fakty. Wiadomo, że wiele czarnych legend o papieżach i katolickich królach stworzyli protestanci podczas Reformacji. Biorąc poprawkę na ostrą antypapieską propagandę staram się sprawdzać informacje w kilku źródłach – dlatego wpisy powstają tak powoli. Odkąd trafiłem na stronkę internetową, na której Savonarola opisany jest jako zasłużony reformator kościoła i niemalże męczennik, przestałem ufać w źródła internetowe, tworzone przez nawiedzonych gorliwców. Ciut poważniej traktuję Wikipedię, chociaż jej polska wersja jest dość uboga Nie ma na przykład wcale strony poświęconej papieskim siostrzeńcom mianowanych kardynałami, a jest to bardzo ważny element układanki dotyczącej władzy papieskiej w burzliwych czasach średniowiecza, Renesansu i później. Znalazłem jednak imponujących rozmiarów listę nepotów w Wikipedii po angielsku.
Okazuje się, że od XI do XIX wieku papieże wręczali nominacje kardynalskie głównie z dwóch powodów: dla uzyskania pieniędzy ze sprzedaży tego pożądanego stanowiska lub dla wzmocnienia swojej władzy i poczucia bezpieczeństwa. O bezpieczeństwo mieli dbać siostrzeńcy, kuzyni, wnukowie lub dzieci kuzynów nominowani na kardynałów. Czasem byli to naturalni, choć nie oficjalni, papiescy synowie. Przez długie wieki istniało nawet specjalne stanowisko w Kurii Rzymskiej cardinale nipote (łac.) przewidziane dla najbliższego, najbardziej zaufanego członka rodziny urzędującego papieża. Ta powszechna, z biegiem lat coraz bardziej kontrowersyjna praktyka zwana nepotyzmem zapewniała papieżowi bezpieczeństwo i wsparcie wśród kardynałów a zarazem powiększała znaczenie jego rodu.
Kościelne stanowiska, biskupstwa i opactwa przydzielane „pociotkom” stanowiły źródło wielu późniejszych fortun rodowych. Pieniądz robi pieniądz a papież papieża: spośród setek kardynałów nominowanych przez własnych wujów, ojców i dziadków aż 19 zostało potem papieżami. Oczywiście oni też ubierali swoich siostrzeńców w kardynalskie szaty. Nepotyzm był naturalnym sposobem zdobywania bogactwa, utrzymywania i przekazywania władzy papieskiej. Lutrowi wydał się czymś niewłaściwym i obrażającym majestat papiestwa. O to była między nimi wojna. Luter chciał Koscioła szlachetnego i ubogiego a papieże uważali, jak pewien polski polityk nam współczesny, że „gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli”.
Jak powszechny był nepotyzm, można prześledzić na przykładzie kilku papieży wymienionych w poprzednich wpisach. Baldassare Cossa (Jan XXIII) to krewny Bonifacego IX. Od niego otrzymał nominację. Pamiętamy, że stanowisko to kupił za pieniądze przedsiębiorczych Medicich, którzy szukali zbliżenia z Kurią Rzymską.
Po Bonifacym IX na tronie zasiadał wojowniczy Innocenty VIII (ten od bulli w sprawie polowania na czarownice), który miał kilkoro dzieci. Kardynałem uczynił tylko jednego siostrzeńca, ale bogato ożenił swojego syna Francesco. Wybranką nieprzypadkowo została Magdalena de Medici, córka władcy Florencji Lorenzo il Magnifico. (w polskiej wersji: Wawrzyniec Medyceusz „Wspaniały”) Posag ślubny Magdaleny był tak wielki, że wystarczyło jeszcze na kapelusz kardynalski dla jej młodszego brata Giovanniego. Giovanni został kardynałem w wieku 13 lat, po latach zasiadł na tronie rzymskim jako Leon X., a jego najbliższym doradcą i rzecznikiem został kuzyn Giulio, późniejszy papież Klemens VII. Jeden z synów Magdaleny oraz inny bratanek Giovanniego również zostali kardynałami.
Bohater innej opowieści Rodrigo Borgia (na obrazku powyżej)nie miał absolutnie nic przeciw nepotyzmowi: sam został wywindowany w hierarchii kościelnej przez wuja Kaliksta III, więc gdy przyszło mu papieżować jako Aleksander VI, bez skrupułów rozdawał tytuły, włości i stanowiska swoim dzieciom, siostrzeńcom, krewniakom i wpływowym bogatym sprzymierzeńcom. Wojskami papieskimi dowodził jego syn Juan, potem Cezar, który czerwoną sutannę wolał zamienić na zbroję wojownika. Ale ojcu nie zabrakło wsparcia: w kolegium kardynalskim zasiadało wówczas aż 10 Borgiów. Sami swoi. Oddając sprawiedliwość Aleksandrowi VI trzeba wspomnieć, że promował też obcych. Kapeluszem kardynalskim obdarzył potomka mało znaczącego wówczas szlacheckiego rodu, z wykształcenia prawnika – Alessandro Farnese. Główną zaletą prawnika, który w momencie nominacji nie miał święceń kapłańskich (za to miał kilkoro dzieci), było to, że jego piękna siostra, Giulia Farnese była długoletnią kochanką papieża. Historycy nie są pewni czy została nią dla własnych korzyści czy poświęciła się dla obrotnego brata.
Kardynał Farnese długo nosił przydomek „szwagier Borgii”. Niewiele się tym przejmował, zajęty wzmacnianiem swoich wpływów i gromadzeniem bogactwa. Po czterdziestu latach bycia kardynałem i służenia trzem kolejnym papieżom, Farnese zasiadł na tronie jako Paweł III. Na obrazie Tycjana pokazany w towarzystwie dwóch wnuków, z których jeden jest kardynałem, drugi zabiega o nadanie mu tytułu księcia Parmy i Piacenzy. Opisywany przez historyków jako człowiek, który „religijną karierę traktował wyłącznie jako sposób na zdobycie bogactwa z niezliczonych parafii, biskupstw i opactw”, przez Lutra nazwany „epikurejską świnią” papież Farnese nominacje kardynalskie wręczył trzem swoim wnukom, dwu potomkom kuzynów oraz własnemu synowi. Nie zaniedbywał innych członków rodziny aranżując odpowiednie małżeństwa, nadając tytuły i włości. Zapoczątkowało to późniejszą potęgę finansową i polityczną rodziny Farnese. Takie były reguły gry, popularnym hasłem, które kupcy umieszczali na księgach rachunkowych było „W imię Boga i Zysku”. Papieże musieli je znać, dla wielu z nich zdobycie fortuny i wpływów było absolutnym priorytetem – sprzedawane relikwie, odpusty, udzielanie błogosławieństw, bicie w dzwony, procesje i celebracje służyły tylko jako środek do celu.
Mój ulubiony papież z tamtego okresu Leon X, który na dworze swojego ojca Lorenzo Mediciego otrzymał staranne wykształcenie humanistyczne, w ogóle nie był religijny. Uważał się za agnostyka, nad modlitwę przekładał rozrywkę i biesiadowanie. Przypisuje mu się słowa, które w przypływie szczerości miał wypowiedzieć do zaufanych kardynałów: „przyznajcie, że nieźle się obłowiliśmy na tej bajeczce o Chrystusie”. Nawet jeśli takie słowa nie padły, to uczynki kolejnych dorobkiewiczów na tronie papieskim świadczą, że były ich prawdziwym credo życiowym.
Zostańmy jeszcze przy Medicich zwanych „Ojcami Chrzestnymi Renesansu”. Dwuznaczność określenia nie jest przypadkowa. Nie znano wówczas innej metody budowania potęgi rodowej niż przechytrzanie i eliminowanie konkurencji. Nie wnikając w szczegóły ich kupieckich praktyk, musimy przyznać, że wyszło im znakomicie. Medici weszli na karty historii jako opiekunowie artystów, mecenasi sztuki, kolekcjonerzy i filantropi. Swoją pozycję osiągnęli w dużej mierze dzięki powiązaniom ze Stolicą Apostolską, w której ogniskowało się bogactwo i władza. Owszem, bankierom z Florencji sprzyjały okoliczności, (inni bankrutowali, im się udało), może potrafili lepiej odgadywać nastroje epoki, może górowali nad przeciwnikami wyobraźnią i sprytem. Umieli zjednywać sobie sprzymierzeńców, jako jedni z pierwszych zrozumieli potrzebę rozwoju sztuki i nauki, byli mistrzami marketingu oraz innych mało szlachetnych a jednak nieodzownych w biznesie cech. Papiestwo okazało się dla nich – najpierw jako bankierów, później kardynałów i papieży – trampoliną do awansu społecznego.
W ciągu kilku pokoleń rodzina handlarzy wełną i bobrowymi skórkami przeistoczyła się w jeden z najznakomitszych arystokratycznych rodów w Europie. Bogactwo i koligacje zdobyte za czasów prosperity banku Medicich zaowocowały wejściem do hierarchii kościelnej i w końcu objęciem tronu papieskiego. I to dwukrotnie. Terytoria i wpływy polityczne na dworach europejskich zdobyte za pontyfikatu Leona X oraz Klemensa VII (to ten stojący po lewej stronie) zdecydowały o podwyższeniu statusu możnego rodu.
Właśnie Klemens VII uznał, że kolejnym etapem poszerzania wpływów jego rodziny będzie skoligacenie władających Florencją Medicich z rodem królewskim. Kardynałami mianował tylko dwóch siostrzeńców, za to całą energię skupił na wypromowaniu swojej siostrzenicy Katarzyny. W dalszym ciągu był to nepotyzm. Nie chodziło przecież o szczęście małżeńskie dziewczęcia tylko o potęgę rodu. Młodziutka Katarzyna de Medici w 1519 roku została żoną następcy tronu francuskiego Henryka II de Valois (Walezego). W zamian za wejście „wnuczki kupca” do domu królewskiego władca Francji zażądał od papieża kilku miast-księstw będących w posiadania Państwa Kościelnego. Klemens VII ochoczo na te warunki przystał, chociaż tych księstw nie miał. Dopiero czekał na ich odzyskanie z rąk okupantów. Przysłał jednak królowi statek prezentów, złożył obietnicę przekazania umówionych ziem i ślub się odbył. Po czym papież umarł.
A Katarzyna i tak została królową Francji.
Tagi: Farnese, historia papiestwa, kardynał-siostrzeniec, Medyceusze, nepotyzm, papież Borgia, papież Paweł III
8 lipca 2011 o 10:46 |
Wyjeżdam na weekend, więc nie będzie mnie przez parę dni na blogu. Komentarze, które trafią do „poczekalni” pozostaną tam do wtorku. Pozdrawiam, promujcie notkę na http://www.liiil.pl – niech idzie w świat.
8 lipca 2011 o 21:06 |
Udanego weekendu Laudate. 🙂
8 lipca 2011 o 10:56 |
bardzo dobry artykuł, wiele pracy w niego włożono
poza zawartością, doceniam także swobodny styl: czytało się to bardzo przyjemnie
8 lipca 2011 o 10:56 |
Miłego weekendu 🙂
8 lipca 2011 o 12:17 |
Przyłączcie się do akcji na facebooku:
http://www.facebook.com/#!/media/set/?set=a.10150703720060226.716374.358209110225
8 lipca 2011 o 17:53 |
Dzieki Laudate za przedstawienie źrodeł, w tym przypadku katolickich, nepotyzmu. Interesuje mnie ten problem, niejednokrotnie o nim pisałem ale ograniczałem się do socjologicznego ujęcia w sensie pierwotnych rodowych struktur społecznych – pewnego atawizmu społeczego przebijającego się jeszcze przez struktury społeczeństwa współczesnego. Przedstawiłeś bardzo interesujące uzasadnienie religijne. Taką ponurą triada – katolicyzm, rodzina, nepotyzm. Przyznam, że nie patrzyłem na nepotyzm z tego punktu widzenia.
Pozdrawiam
8 lipca 2011 o 19:15 |
Teraz rozumiem dlaczego kościół mimo wszystko taki nacisk kład na celibat.
Dzisiejsi papieże choć mają rodziny to dzięki mediom nie mogą się bawić tak jak ich poprzednicy.
Ale mimo wszystko polskie przysłowie mówiące:Kto ma księdza w rodzie tego bieda nie ubodzie jest jak najbardziej aktualne
8 lipca 2011 o 20:50 |
Oficjalnym uzasadnieniem celibatu było właśnie to : żeby kapłani nie przedkładali interesów swoich rodzin nad interes Kościoła. Jak widać dotyczyło to tylko maluczkich….
8 lipca 2011 o 20:48 |
Znakomicie to napisałeś Laudate ! Omijałam temat powiążań rodzinnych papieży, bo mnie to kiedyś nudziło i okazuje się, że zupełnie niesłusznie. To sa arcyciekaw rzeczy…. Zapamiętałam tylko, że nepotyzm ma swoje źródło właśnie w KK.
9 lipca 2011 o 20:25 |
Ale fajnie się to czyta. Pracowita i uczynna z ciebie bestia zanim uda się na wypoczynek zadba o nas, byśmy też mieli przy czym wypoczywać. 🙂
Nabieraj sił na następne, bo na pewno będziemy ich wypatrywać. 😉
10 lipca 2011 o 20:43 |
Czekać aż do wtorku…. 🙂
11 lipca 2011 o 23:24 |
Dziękuję za komentarze, dopiero wrócilem z Londynu i musze ochłonąć po spotkaniu z tym miastem-molochem. Jeżeli coś napiszę we wtorek, to późnym wieczorem. Pozdrawiam
13 lipca 2011 o 22:34 |
Witaj po powrocie….. 🙂 nie śpiesz się bardziej niż musisz , poczekamy !
13 lipca 2011 o 23:16 |
Tematów na nowe wpisy nie brakuje, ale jest problem z czasem.
…
25 marca 2018 o 0:35 |
[…] pokonać urzędującego papieża, szukali zbrojnego wsparcia u monarchów państw sąsiednich. (della Rovere versus Borgia) W tym świetle zrozumiałe wydaje się utrzymywanie przez papieży osobistej gwardii oraz […]