Henryk Walezy (2)

W czerwcu 1573 dwudziestodwuletni Henryk dowodził oblężeniem głównej siedziby francuskich protestantów – twierdzy La Rochelle. Tam dotarli posłowie polscy przynoszący mu decyzję Sejmu. Dziwne to musiało być spotkanie: z jednej strony młodzieniec o delikatnych rysach, ubrany w kolorowe stroje pełne koronek i falbanek, z różem na policzkach, z misternie ułożoną fryzurą przetykaną perłami i rubinami, takoż z diamentowymi kolczykami w obu uszach – z drugiej strony egzotyczni, wąsaci lub brodaci szlachcice o surowych obliczach, odziani w kontusze, z długimi zakrzywionymi szablami o zdobionych rękojeściach, w wysokich butach z ostrogami, w czapach obszytych futrem i „po sarmacku” podgolonymi łbami.

W scenie z filmu „Królowa Margot” widać ten kulturowy kontrast i wzajemne osłupienie uczestników spotkania. Posłowie mieli prawo zdziwić się bardziej, bo filmowy Henryk wystąpił w koronkowej sukience z mocno uszminkowaną twarzą i kolczykami w uszach. Dla Polaków było to ekstremalne dziwactwo i rzecz podejrzana, bo scenariusz sugerował, że Henryk jest homoseksualistą. Nie wszyscy historycy podzielają te domysły, powołując się na wzmianki o wielu żeńskich kochankach Henryka. Przyznają jednak, że nawet jak na arystokratę w tamtych czasach był lekko wynaturzony.
Posłowie polscy nie mieli jednak odwrotu. Po dwóch miesiącach pobytu w La Rochelle udali się do Paryża. Delegacja złożona z magnaterii, ziemiaństwa, szlachty i duchowieństwa liczyła prawie 300 osób, a jej przemarsz ulicami Paryża wzbudził wielkie zainteresowanie mieszkańców. Karawana złożona z 50 karet ciągniętych przez sześciokonne zaprzęgi budziła zachwyt widzów. Część dostojników jechała wierzchem a uwagę Paryżan zwróciło to, że końskie uprzęże zdobione były niemal tak bogato jak ubiory posłów. W Luwrze przyjął ich król Karol IX i królowa-matka Katarzyna. Przyszedł czas na wymianę dokumentów, darów, niekończące się bale i bankiety. Podczas oficjalnych spotkań goście z Polski imponowali nie tylko strojami ale znajomością wielu języków, którymi posługiwali się płynnie i z gracją. Wielu francuskich dworzan, mających się za ludzi wykształconych nie było w stanie zrozumieć języka innego niż francuski. Nawet łaciny.

10 września w paryskim Pałacu Sprawiedliwości w obecności króla Francji, dworskich i kościelnych dostojników oraz delegatów z biskupem z Poznania na czele odbyło się uroczyste zaprzysiężenie Henryka na króla Polski. Pozostawało ustalić datę wyjazdu orszaku do Krakowa, gdzie odziana w żałobne szaty, z różańcem w dłoniach Anna Jagiellonka czekała na przyrzeczonego oblubieńca. Co ciekawe, oboje mieli w żyłach włoską krew: Anna była córką Bony Sforzy; zaś matka Henryka pochodziła ze słynnego florenckiego rodu de Medici.

Nie jest tajemnicą, że Henryk nie miał ochoty opuszczać Paryża i podejmować trudów rządzenia w nieznanym środowisku. Nie był na to nijak przygotowany, a zgodę na przyjęcie oferty polskiego Sejmu (zresztą drogo okupionej) wymusiła na nim despotyczna matka. Jej nie był w stanie odmówić, ciągle jednak łudził się nadzieją, że sytuacja „jakoś” sama się rozwiąże. Celowo organizował bale pożegnalne, przez prawie 3 miesiące objeżdżał znajome dwory przeciągając moment rozstania się z przyjaciółmi, kochankami i dworskimi rozrywkami. Nie bez znaczenia było słabnące zdrowie jego brata. Późną jesienią stan Karola IX pogorszył się na tyle, że Henryk miał nadzieję, że w ogóle nie będzie musiał oglądać Krakowa. Jednak Karol wyzdrowiał, Katarzyna zebrała kolejne fundusze na podróż, dokupiła prezentów dla polskich arystokratów i na początku 1574 roku Henryk wyjechał do Polski. Koronacja odbyła się 21 lutego w Katedrze na Wawelu.

W Polsce Henryk spędził niecałe pięć miesięcy odkrywajac w tym czasie różnice kulturowe między obu krajami. Nie wszystko wypadało na korzyść Francji: podpatrzone na Wawelu rozwiązania higieniczno-sanitarne kazał później zainstalować w Luwrze. Chodziło o umieszczenie wychodka w takim miejscu aby nieczystości mogły być odprowadzane poza obręb murów. W szesnastowiecznej Francji ta praktyka była nieznana, co było jednym z powodów częstego przenoszenia się dworu z jednego zamku do drugiego. W tym czasie ten pierwszy był oczyszczany i odświeżany.
Dla dworzan i mieszkańców Krakowa Henryk był postacią ekstrawagancką, budzącą mieszane uczucia choćby z racji nadmiernej, ich zdaniem, dbałości o strój i uczesanie. Królowi, który nawet dał się sportretować w polskim tradycyjnym stroju, ciążyło to zainteresowanie – ustanowił surowsze zasady etykiety dworskiej pozwalającej mu na życie niemal w izolacji. Udawał, że zmienia się w polskiego troskliwego władcę, jednak cały czas nasłuchiwał wieści z Paryża. Zasłaniając się złym samopoczuciem, jak mógł unikał angażowania się w sprawy państwa, o których zresztą nie miał pojęcia. Niechętnie przyjmował delegacje a Annę Jagiellonkę widywał tylko podczas bardzo oficjalnych spotkań, głownie po to, by uniknąć pretensji polskich patriotów, że nie wypełnia postanowień pacta conventa. Wiadome jednak było dla każdego, że ten mariaż nigdy nie nastąpi, bo sposób bycia Anny, oraz jej ubiór i aparycja były obrazą dla gustów estetycznych króla. Jeśli Henryk stał się dezerterem, to dlatego że był koneserem.

Tęsknił do zupełnie innego świata, do świata sztuki, pięknych strojów, beztroskich rozrywek i rozwiązłości. To wszystko znalazł w Wenecji, gdzie za radą Katarzyny zatrzymał się po ucieczce z Krakowa. Wcześniej bawił krótko na wiedeńskim dworze cesarskim, gdzie nie szczędzono mu honorów.
Wenecja była wtedy w fazie największego rozkwitu, oferowała niezliczone rozrywki, czarowała słońcem, muzyką i architekturą. Henryk przyjęty z wielką pompą i rozmachem czuł się adorowany i podziwiany. Znalazł się w miejscu wymarzonym. Bez opamiętania kupował obrazy, tkaniny, szkło weneckie, perfumy – słowem wszystko, co mu się spodobało. Nie musiał oszczędzać, kosztowności zagrabione ze skarbca w Krakowie przydały się znakomicie.

Spotykał się z patrycjuszami, muzykami i malarzami. Odwiedził sędziwego Tycjana w jego pracowni szukając dzieł godnych Luwru. W otoczeniu wesołych i hojnie obdarowywanych kompanów Henryk pływał gondolą, brał udział w koncertach i tańcach. Nocami wymykał się z Palazzo Foscari i odwiedzał domy schadzek. Lada dzień miał objąć upragniony tron francuski, więc – również za radą matki, która przysłała mu pieniądze – korzystał z chwilowej wolności w sposób dla siebie najlepszy. Dziewięć dni spędzone w Wenecji były najszczęśliwsze w jego życiu. To samo mogli o sobie powiedzieć niektórzy Wenecjanie, którym rozrzutny Henryk zostawił takie napiwki, że nie musieli pracować do końca życia. Przepuścił tam prawdziwą fortunę, na którą złożyły się kosztowności z polskiego skarbca oraz ponad 60 tysięcy ecu od matki. Suma ta znacząco zasiliła wenecką gospodarkę.

Pod koniec lipca 1574 dotarł do Francji, gdzie po śmierci brata objął tron i jako Henryk III rządził przez 15 lat. Zawarł małżeństwo z Ludwiką Lotaryńską (de Lorraine), ale  potomstwa nie mieli. Nie były to szczęśliwe lata ani dla Francji pogrążonej w wojnach pseudo-religijnych ani dla króla, który nie był w stanie zapanować nad zwalczającymi się frakcjami. Norman Davies pisał o tym tak:

Pasja i nienawiść jakie niegdyś były domeną kampanii prowadzonych przeciwko islamowi, teraz stały się siłą napędową konfliktów między chrześcijanami.(…) Francuskie wojny religijne były wybitnie niechrześcijańskie.(…) Ośmiu wojnom, jakie toczyły się w ciągu trzydziestu lat, towarzyszyły epizody w postaci zrywanych traktatów pokojowych i zdradzieckich mordów.

Ofiarą jednego z takich mordów był Henryk, ostatni z rodu Walezych, którego w 1589 r fanatyczny mnich podstępnie ugodził sztyletem.

Korzystałem z książek „Catherine de Medici” – Leonnie Frieda; „Europa” – Normana Daviesa

Tagi: , , ,

Komentarzy 26 to “Henryk Walezy (2)”

  1. Roman Strokosz Says:

    Laudate Dzieki! Jestes wielki, bo wiesz jak i do czego odnies okreslomy problem i jak to sie ma wzgledem naszej wspolczesnosci!

  2. Tetryk56 Says:

    Świetna historia; dawna, a wszystkim nam się kojarzy z dziś 😉
    Brawo za opracowanie tematu!

    • laudate44 Says:

      Dlatego mnie temat „pociągnął” – tym bardziej że dziś w nocy rocznica nieszczęsnej ucieczki Henryka.
      Dodam, że w opowieści pojawiło się kilka wątków, które zamierzam rozwijać. Nie zawsze kojarzą się z dzisiejszymi zawirowaniami, ale maja swój smaczek… 🙂
      Pozdrawiam

      • Starszy Dreptak Says:

        Nie chce mi się dłubać w genealogiach, ale zdaje się, że twój bohater był ostatnim potomkiem „królów przeklętych” – w jego osobie dopełniła się klątwa templariuszy rzucona przez mistrza zakonu Jakuba de Molay na Filipa Pięknego i jego potomków, aż do trzynastego pokolenia.

      • laudate44 Says:

        Niewiele wiem o klątwie. Wg moich źródeł i książki Aleksandra Dumasa Katarzyna była bardzo czuła na punkcie przepowiedni – miała swojego astrologa ściągniętego z Włoch Cosimo Ruggieri i często zasięgała jego porad. On się też trudnił czarną magią i innymi zabobonami.
        W każdym razie przykład Katarzyny pokazuje, że „potęgi upadają”. Urodziła 10 dzieci, siedmioro osiągnęło wiek dorosły a żadne nie wydało na świat potomka = dziedzica korony francuskiej.

  3. Starszy Dreptak Says:

    Hm… w poprzedniej części było wyjaśnienie, że Polacy nie chcieli Habsburga, bo protestant – wydawało mi się że Habsburgowie byli katolikami. Jeżeli było inaczej, to jest to niezły temat na osobna notkę 😀
    Nie żebym się czepiał, ale rzecz wymaga co najmniej uściślenia.
    Ten komentarz wyrzuć jakby co, niech nie śmieci 🙂

    • laudate44 Says:

      Dreptaku, dzięki za zwrócenie uwagi. Masz rację; autorka podaje że Polacy tak samo bali się osadzić na tronie protestanckiego Alberta-Frederika, księcia Prus, jak Maximiliana Habsburga, zagorzałego katolika, który niechybnie wykorzystałby polskie wojska do wojny z imperium Tureckim. Tego polscy magnaci chcieli uniknąć.
      Kandydatura Ivana Groźnego odpadała ze zrozumiałych względów i autorka zauważa, iż „rzadko mozna spotkać ludzi, którzy dobrowolnie wybraliby sobie władcę noszacego uzasadniony przydomek Groźny” („Terrible”)
      Tak wiec moja pomyłka: książę pruski to nie to samo co Habsburg, od tej pory bedę pamiętał! 🙂

  4. Zbyniek Says:

    Laudate44 jak że piękny wstęp do tematu który poruszałeś podczas naszego ostatniego spotkania.
    Nie tylko historia Polsko Francuska jest ciekawa, ale dzieje papieży to też wspaniały temat..
    Czekam z niecierpliwością Pozdrowienia

    • laudate44 Says:

      Masz rację Zbyńku – to jest wstęp do kolejnych wpisów o historii tamtego okresu. Od czegoś musiałem zacząć.
      PS. Jeśłi masz telewizje HBO, nie przegap serialu o Borgiach, który zaczyna się w przyszłym tygodniu.
      Borgia, czyli Aleksander VI. To byl dopiero papież! Wzór cnót chrześcijańskich! 🙂 🙂
      Pozdrawiam

      • Zbyniek Says:

        HBO nie mam ale czytałem książkę pod tytułem:”Lukrecja Borgia” dała mi dużo do myślenia o tym gnieżdzie zakłamania i zła jakim jest Watykan

    • Starszy Dreptak Says:

      Klątwa Wielkiego Mistrza Templariuszy dotyczyła też papieża Klemensa V, który po miesiącu zmarł na dezynterię – coś jakby „dyspepsja”, tylko nieco intensywniejsza 🙂

      • laudate44 Says:

        A Ty znowu z tymi klątwami! 🙂 Chyba zacznę się bać albo kupię sobie amulet!
        A tak bardziej serio: jak się wczytać w historię papieży, to łatwo zauważyć, że umierali na dziwne choroby, często nagle i zazwyczaj właśnie wtedy, gdy najbardziej pasowało to ich konkurentom.
        Przy okazji: wujem Katarzyny Medycejskiej był Klemens VII i to on ją wyswatał z potomkiem króla francuskiego. (ale to inny temat)

  5. Starszy Dreptak Says:

  6. M-16 Says:

    Ciekawe co piszesz. Dawno temu, o ile pamiętam lekcje historii,obowiązywał chyba pogląd, że Walezy myknął z Polski ze względu na sobiepaństwo szlachty, brak poszanowania dla majestatu królewskiego i innych przywar Polaków. Tak to sobie zapamiętałem. A oto okazuje się, że to był birbant i niezłe ladaco. Co do tych latryn pałacowych to fakt, że nie istniały, czytałem, że nawet w Wersalu! Dworacy niczym koty po kątach..

    • laudate44 Says:

      Dzieki za opinię. Właśnie dlatego napisałem o Henryku, żeby było trochę inaczej niż w szkiolnym podręczniku. Tam pisze się oschle, z pozycji sędziów moralnych i propaństwowych mentorów, często autorzy nie dają postaciom historycznym szansy na zachowania wynikające ze zwyczajnych ludzkich potrzeb i słabości. Zaraz przyczepia się łatki, bo wg kanonu historycznego władca musi być pomnikowy. A figę!
      Ujmuje się za Henrykiem, staram się zrozumieć przyczyny jego decyzji. Nawet wybaczam mu to weneckie szaleństwo, bo wreszcie poczuł się tam wolny, jakby właśnie wyszedł z wojska. Wenecja może oszołomić nie tylko 20-latka a on miał jeszcze do dyspozycji pełne kufry złota. Kto by sie oparł? I po co, skoro w tamtych czasach życie było jeszcze bardziej kruche niż dziś? (Dwaj starsi bracia zmarli za młodu, a pozostałe rodzeństwo było też chorowite – to „spadek” po dziadku Lorenzo II de Medici, który zmarł na syfilis)

  7. Smok Wawelski Says:

    Witam i dziekuje.

    Nic dziwnego, ze korona na psy zeszla, jak kazdy z krolow mogl sobie ze skarbca zabierac co chcial.

    • laudate44 Says:

      On chyba oficjalnie nie mógł zabierać. Po prostu ukradł.
      Może uznał, że sobie zrekompensuje oficjalne i nieoficjalne donacje, jakie jego brat Karol poczynił na rzecz Polski, przed elekcją.

  8. wiedźma Says:

    Wtrącę swoje trzy grosze…. Henryk Walezy uciekł z całkiem konkretnych powodów… zmarł Karol IX i otwierał sie przed nim tron Francji….do powrotu nagliła go też matka , Katarzyna…

  9. wiedźma Says:

    Nie da się ukryc, ze dziedzictwo francuskie było dla Walezych o wiele ważniejsze niż elekcyjny, obwarowany paktami henrycjańskim, tron. Walezy był z innej szkoły politycznej, polskiego sejmikowania za nic nie aprobował. Gdyby pozostał w Polsce musiałby zmierzyć autokratyzm francuski z polską, szlachecką ” demokracją”. Mogłoby być ciekawie.

  10. wiedźma Says:

    Ciekawostką w artykułach henrykowskich był tzw. postulata polonica domagające się od Francji zaprzestania prześladowań hugenotów, zwrotu ich majątków i przyznania wolności kultu. Cnotliwa dypolomacja francuska zawrzała oburzeniem, że wtrącamy się w wewnętrzne sprawy obcego państwa. Jan Montluc, który doprowadził do elekcji Henryka zapłacił za to niełaską Katarzyny ciężko zirytowanej żądaniami strony polskiej.

    • laudate44 Says:

      Wiedźmo. To, że Henryk wyjechał z Krakowa na wieść o śmierci brata wydawało mi się oczywistością. Pretensje kierowane pod jego adresem dotyczą tego, że nie zapytał o zdanie magnatów polskich. A przecież gdyby zapytał, zaczęliby go bacznie pilnować. Nie mógł sobie na to pozwolić, bo sprawiłby zawód matce. Był silnie od niej uzależniony.

      Dzięki za uzupełnienie. Jak wspomniałem korzystam z książek angielskich autorów, którzy o takich szczegółach nie piszą. Ale zgoda ambasadora na ten postulat to rzeczywiscie skandal. Protestanci owszem ucierpieli podczas Nocy św. Bartlomieja, ale sami nie byli bez winy, mnozyli żądania i dążyli do konfrontacji.
      Jak bedę pisał o Katarzynie (!) to do tematu wrócę.

      • wiedźma Says:

        Napisałam o tych postulatach, bo za niewiele lat w Rzplitej skończy się tolerancja religijna i razem z Wazami zatriumfuje kontrreformacja….
        Mimo wszystko to jest ciekawy rys na tle europejskich wojen religijnych, prawda ?:)

      • laudate44 Says:

        Hm.. masz rację. Z tego powodu od pewnego czasu wolę się zaczytywac w relacjach historycznych niż komentować bieżące wydarzenia. Wydaja mi się bardzo pouczające, choć nie chcę nikomu narzucać zdania.
        Każdy wybiera sobie co chce z tego co tu jest i będzie napisane. Oczywiscie wszelkie korekty i uwagi mile widziane, w końcu to nasza wspólna zabawa.
        Pozdrawiam

  11. Ijon Tichy Says:

    Literówka-przebitka z angielskiego: Henry III, po francusku jest Henri III. Pozdrowienia

  12. pangrabek Says:

    a Jasienica przytacza ówczesną polską rymowankę o Henryku: „w nocy obran, w nocy przyjechał i w nocy jak zdrajca uciekał”.
    Swoją drogą nasza kochana Bona też czmychnęła z Polski ze sporym majątkiem. Coś nie mamy szczęścia do tej włoskiej krwi 🙂
    A Jadwiga też próbowała uciec przed Jagiełłą, nawet zamkowe wrota toporem rąbała (Andewageni – francuska krew).Pozdrawiam

Dodaj odpowiedź do Starszy Dreptak Anuluj pisanie odpowiedzi