Munchausen i Napieralski

22 lutego 1797 roku zmarł baron Karl Friedrich Hieronymus von Münchhausen, – jak piszą o nim w encyklopedii – sympatyczny blagier i fantasta. Był niemieckim oficerem służącym w armii rosyjskiej, walczył z Turkami, a po powrocie z wojennej tułaczki dał się poznać jako autor zabawnych opowiastek, w których elementy realistyczne przeplatały się z piramidalną bzdurą i groteską. To on podróżowal na kuli armatniej (oprócz niego jedynie Koziołek Matołek korzystał z tego środka lokomocji), on dwukrotnie odwiedził Księżyc, oraz sam wyciągnął się za włosy z bagna. Książkowe wydanie „Przygód barona Munchausena” było w XVIII wieku prawdziwym bestsellerem. Czytelników uwiódł lekki styl opowieści, elementy satyry obyczajowej i łatwość z jaką awanturnik Munchausen wychodził z tarapatów (prawie tak łatwo jak McGiver lub James Bond). Podziwiano spryt bohatera na równi z bezczelnym wodolejstwem autora.
Czy piszę o tym w związku z polityką? Ależ oczywiście.

Młodociany poszukiwacz przygód Napieralski, co prawda nie wybiera się na Księżyc, ale zapragnął zapolować. Od razu na myśliwego czyli marszałka Komorowskiego. Napieralski sam nie umie strzelać, ale podjął się roli naganiacza i chce „wystawić” marszałka pisowskim specjalistom od mokrej roboty.
W tym celu wystosował do marszałka Sejmu list.

– Problem niepłodności dotyka tysięcy kobiet i mężczyzn w Polsce. In vitro jest skuteczną i akceptowaną przez Światową Organizację Zdrowia metodą leczenia problemu niepłodności, który niesie za sobą wiele skutków społecznych. Posiadanie dziecka jest największym szczęściem i jeśli tylko nauka na to pozwala, powinniśmy uczynić wszystko, aby polskie prawo nie tylko pozwalało, ale i pomagało w stosowaniu tej metody – podkreślił w liście lider SLD.

Napieralski zwrócił się w liście do marszałka o przyspieszenie prac nad projektem ustawy dotyczącej zapłodnienia in vitro, oraz… oskarżył Komorowskiego o celowe blokowanie prac nad projektem ustawy dotyczącym in vitro.

Na konferencji prasowej lider Sojuszu zastanawiał się, dlaczego PO nie jest zainteresowana pracami nad tym projektem.
– Czy to jest coś, o czym mówią dziś politolodzy, że PO, ponieważ cały czas jest niepewna swojej przyszłości, próbuje grać na dwóch fortepianach: tym prawicowym, konserwatywnym, z którego się wywodzi, bo przecież to jest partia prawicowa, ale też puszcza oko do elektoratu lewicowego

Plan można powiedzieć, znakomity, bo w obliczu kampanii prezydenckiej sprawa dopuszczenia metody in-vitro (jednoznacznie i na wieki obłożonej zakazem przez biskupów) jest dla partii rządzącej niewygodna. Platforma walcząc o jak największy elektorat będzie chciała uniknąć jednoznacznego opowiedzenia się po stronie przeciwników lub zwolenników metody. A głosowanie w Sejmie nad stosowną ustawą , niezależnie od wyniku, z pewnością wyłoni grupę niezadowolonych. Na tych kalkulacjach opiera swój plan Napieralski. Nie wierzę, że wpadł na to sam, pomysł prawdopodobnie przyfrunął z ulicy Nowogrodzkiej od wiernego koalicjanta, dla którego podsycanie wojny ideologicznej jest celem istnienia.
Trudno przewidzieć, jak politycy Platformy (mistrzowie w grach typu „jak zjeść ciastko i mieć ciastko”) tym razem wybrną z sytuacji. Chciałoby się z tym in-vitro jakiejś jasności, najlepiej pełnego dopuszczenia tej metody zgodnie z postulatami samych zainteresowanych oraz demografów bijących na alarm. Jednak cyniczne posunięcie Napieralskiego może mu przynieść rozczarowanie. On wie, że SLD dołuje, i jeśli wydaje mu się, że jak baron Munchausen własną ręką wyciagnie się z bagna za włosy – to się raczej myli. Zagranie „huzia na marszałka, bo mu się zachciało kandydować” jest zbyt przejrzyste. Nie przypuszczam, żeby wielu Polaków (nawet spośród zwolenników in-vitro) nabrało się na tę retorykę, uwierzyło w napieralską troskę o „tysiące bezpłodnych kobiet i mężczyzn”. Lewica idzie na dno i nawet zamrożone zarodki nie są w stanie jej pomóc. Nie żyjemy w XVIII wieku – opowiastki bezczelnych fantastów zdecydowanie się przejadły.
Owszem, wielu z nas czeka, aż paru gości na kuli armatniej wyleci na Księżyc zakładać tam wyśnioną czwartą republikę. Ale to już inna bajka. 🙂

Tagi: , , ,

Komentarzy 6 to “Munchausen i Napieralski”

  1. Starszy Dyszczo Says:

    Amen 🙂

  2. Zbyniek Says:

    Dziś widziałem w TVN pielęgniarkę Grzegorzę Napieralską jak próbowała jeżdzić po pani minister Kopacz.
    Napewno się nie zdziwię jak stoczniowiec Grzegorz Napieralski wraz z Guzikiewiczem podpalą nie bawem opony pod sztandarem solidarności
    A jutro górnik Grzegorz Napieralski z baronami związkowym z KGHM.
    Między innymi jego kumplem Zbrzyznym którzy cierpią na wieczny brak pieniędzy z racji skromnych zarobków 260 tysięcy rocznie będzie pikietował zarząd strajkując przeciw prywatyzacji tej firmy.
    Grzegorz Napieralski to człowiek orkiestra opozycji tak zawnej lewicowej przez koalicjanta z publicznych medii zwany KOMUCHEM.

  3. Starszy Dyszczo Says:

    Jaki tam z niego KOMUCH? Ot komuszek, mienszewiczek, nawet nie bolszewik, bo to sobie partia wodza zarezerwowała słowami: „jesteśmy mniejszością, która reprezentuje większość”. Nawet nie bardzo bidulek ma ochotę na to in vitro, ale wszak musi, bo go prezes zruga i umowy nie dotrzyma to i pozory wpływu na cokolwiek znikną. On już wie, że prezes i tak niczego nie dotrzyma, ale brnie na ślepo i udaje naiwnego, a sondaże spadają, a „starsi koledzy” dyszą za plecami i paluchami wytykają i czasami po karczychu klepną. Biedny mały Nap….ski. Tak się dziecko upaprało 😦

  4. Kartka z podróży Says:

    Przewodniczący Napieralskiemu, kandydat Szmajdzińskiemu i śledczemu Arłukowiczowi poświęcam ostatnio wiele miejsca na blogu Passenta bo zalęgła się tam tzw lewica moczarowska czyli epigonii prl-u rasowo zdrowego – najgorszy syf jaki można sobie wyobrazić czyli emerytowany, antysemicki beton partyjny. Mimo, że mam liberalne przekonania to mam słabość do socjalizmu, bo dziadkowie byli w PPS. Tyle, że dziadkowie byli charakterni i nie wstąpili do pzpr po tak zwanym zjednoczeniu niewątpliwie wybierając trudniejsze życie. Tak więc z mojej liberalno-socjalistycznej perspektywy łupię ten beton partyjny jak tylko mogę. To znaczy głównie wysmiewam upudrowanego gogusia Napieralskiego i jego towarzyszy. Piszesz Laudate, że im spadają procenty. A jak im mogą nie spadać skoro to jest partia wirtualna, telewizyjna bez żadnych wpływów. To znaczy mają wpływy w powiatach, którymi rządzą najczęściej pod pachę z księżmi administrując biedą. A jaka bieda lubi swych administratorów? Takiego bezjajowego dziwactwa jak sld to nie ma na świecie. Lewica bez wpływów na uczelniach, bez twórców, bez związków zawodowych, stowarzyszeń, spółdzielni, przybudówek młodzieżowych. Przecież oni nie potrafią (albo im się nie chce) zorganizować nawet demonstracji. Ja betonom u Passenta nawet filmy dokumentalne o wojnie domowej w Hiszpani przesyłałem by im uświadomić co to jest ruch socjalistyczny. Ale to jak grochem o ścianę – albo pomstują na Balcerowicza albo liczą Żydów w rządzie. Prawdziwi socjaliści – a Polska takich miała – przewracają się w grobach patrząc na to dziadostwo.
    Pozdrawiam

    • Starszy Dyszczo Says:

      Kartko, ja w poszukiwaniu prawdziwego socjalisty, takiego co to się człowiek nie wstydzi przyznać do znajomości, zabrnąłem kiedyś na blog Azraela i stwierdziłem, że znalazłem go w osobie gospodarza. Potem doczytałem, że gospodarz uważa się za prawicowca i tak już zostałem bez lewicowego idola 🙂

  5. laudate44 Says:

    Kartku, bez oporów przyznaje Ci rację. Wg mnie to jest partia samobójców, skoro przywództwo oddali komuś takiemu jak Grzesio. Mój brat, były górnik, który od zawsze głosował na lewicę, teraz zmienił zdanie a o szefie SLD wyraża się delikatnie „pajac”.
    Nie dziwię się też wcale, że Grzesio tak ochoczo wszedł w komitywę z Jarem. Dalszych znaczeń słówka „wszedł” nie będę rozwijał, bo się brzydzę.
    Pozdrawiam

Dodaj odpowiedź do laudate44 Anuluj pisanie odpowiedzi